środa, 6 marca 2013

Nineteenth.



 Usiadłem na łóżku w sypialni Lou i westchnąłem ciężkim głosem. To był ciężki wieczór. Jest już dobrze po północy, Liam’a w końcu udało nam się uspokoić i usnął jak zabity, a my zgłosiliśmy porwanie mulata. Niall razem z moją kuzynką wrócili do naszego domu by powiadomić o wszystkim ciocię i wuja, bo na wszyscy potrzebujemy się nawzajem. Czekałem na Loui’ego , aż wróci z łazienki i pójdziemy spać. Patrzyłem w swoje ręce i zastanawiałem się co teraz zrobimy. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że Zayn może nie wrócić, lecz taka możliwość, odpukać oczywiście jest możliwa. Co wtedy ? Przecież my sobie bez niego nie poradzimy. On jest dla nas jak rodzina. Jak da sobie radę Liam ? On umrze z tęsknoty za nim. Nie wyobrażam sobie co musi teraz czuć. Ja nie mógłbym normalnie funkcjonować ze świadomością, ze Lou jest w niebezpieczeństwie. Zginął bym z niepokoju i tęsknoty za nim. To chyba tak, jakby ktoś wyrwał ci serce ze środka. Tak musi w tej chwili czuć się Li. Szczerze, bardzo mu współczuje.  Przez moje myśli, nawet nie zauważyłem wchodzącego do pokoju chłopaka. Zorientowałem się, że już przyszedł gdy poczułem jego usta na swoim karku. Mruknąłem cicho.
-  Liam śpi ? –zapytałem szeptem. Szatyn usiadł obok mnie po turecku i uśmiechnął się smutno.
- Tak, śpi. Zaglądałem do niego.
- Martwię się o niego.
- Ja też. Boję się, że kompletnie załamię się tym wszystkim. – powiedział cicho. Złapałem jego dłoń i ostrożnie splotłem nasze palce razem.
- Nie możemy tak myśleć. Musimy wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Będzie dobrze. Zayn się odnajdzie, wróci..-chciałem powiedzieć coś jeszcze, ale przerwało mi pukanie do drzwi. – Proszę.
  Do pomieszczenia powoli wszedł Liam i cicho zapytał.
- Mógłbym chwilę z wami posiedzieć ?
- Pewnie. Wchodź. – powiedział Lou ciepłym głosem i gestem go zaprosił. Szatyn podszedł i usiadł obok mnie, podkurczając nogi pod brodę. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy patrząc przed siebie, aż w końcu szatyn odezwał się.
- Boję się, że on nie wróci.
- Nawet tak nie mów. – powiedział gwałtownie Louis. – Zayn wróci i wszystko będzie jak kiedyś. Jestem pewny, że wróci. Musi wrócić.
- A co jeśli nie ? Jak ja sobie poradzę ? – zapytał, ze łzami w oczach, które po chwili zaczęły powoli spływać po jego policzkach. – Nie umiem bez niego żyć. Jest moim powietrzem, tak jak Harry twoim.
- Liam, nie możesz myśleć negatywnie. Jestem pewny, ze Zayn wróci.
- Liam on wróci. – powiedziałem i złapałem jego dłoń, ściskając. – Znajdziemy go. Wróci i będzie jak kiedyś. Znowu będziecie tą cholernie słodką parką, później się zaręczycie, będzie ślub, później dzieci i będę wujkiem albo ojcem chrzestnym. Razem się zestarzejcie. Tak będzie, tego jestem pewny. Wiem, ze nikt nie jest w stanie was rozdzielić. Kochasz go tak mocno, a on w równym stopniu kocha ciebie. Wasza miłość jest nie zniszczalna. Czasem patrząc na was, zastanawiam się czy ja z Lou wyglądamy podobnie. Być może dla innych tak, ale w rzeczywistości nie. Kocham go równie mocno jak ty Zayn’a, jeśli trzeba by było oddałbym życie, byle tylko on był bezpieczny, ale wasze uczucie jest unikalne. To taka czysta, bezpretensjonalna miłość. Miłość która przetrwa wszystko. Pozwoli sobie upaść, by później wzbić się w górę ze zdwojoną siłą – powiedziałem patrząc na niego. W jego oczach znowu pojawiły się łzy, zresztą tak samo jak w oczach mojego chłopaka.
- Harry ma rację. Wasze uczucie przetrwa, nawet to. – powiedział zachrypniętym głosem Lou. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie. Liam spojrzał an nas, po czym bez słowa rzucił mi się na szyję.
- Dziękuje. – szepnął, po czym przytulił szatyna. – Jesteście najlepszymi przyjaciółmi na świecie.
- Nie ma za co. Zawsze możesz na nas liczyć. – powiedział Louis po czym pociągnął kołdrę i powiedział. – Wskakujcie, dziś śpimy razem.
- Lou, wybacz ale ja chce zostać wierny Zayn’owi. – zażartował Liam, a ja zaśmiałem się cicho.
- Nawet w takim momencie, masz ochotę na orgię ? – zapytałem złośliwie, za co dostałem poduszką w twarz.
- Zboczeńcy. – powiedział, przewracając oczami i przykrył nas kołdrą, po czym szybko odpłynęliśmy w objęcia Morfeusza. 

~*~

- Kocham Wa…- nie udało mi się nawet dokończyć słowa, gdy nad moją głową rozległ się potężny huk, otwieranych z rozmachem drzwi. Krzyknąłem, przerażony upuszczając telefon, który rozleciał się na kawałki. Podniosłem głowę do góry dostrzegając dwóch facetów. Tych którzy mnie tu przywieźli, wrzucili i zostawili. Podeszli do mnie, jeden z nich schylił się zbierając z podłogi kawałki nie nadającego się już do niczego telefonu.
- Nie ładnie.. - mruknął, a zaraz po tym poczułem tylko przerażający ból w okolicach brzucha, tak iż upadłem zwijając się w kłębek na zimnej posadzce. Jęknąłem głośno, delikatnie próbując się podnieść.
- Czego kurwa chcecie ?- warknąłem do nich.
- Grzeczniej, kolego. Chyba, że chcesz jeszcze raz. – odpowiedział brunet, ubrany cały na czarno. Był łysy i miał tatuaż na prawej ręce.
- Czego chcecie ? Co aj wam zrobiłem ? – zapytałem.
- Dobrze wiesz, że z tej pracy się nie rezygnuje. Gdy tylko dołączyłeś do nas, na stałe wpisałeś się w ten biznes. Z tego się nie odchodzi. – powiedział ten drugi. Popatrzyłem na nich przerażony, wiedziałem. Wiedziałem, że to ich sprawa. No to jestem skończony. Skuliłem się pod ścianą. Podciągając kolana i chowając twarz w dłoniach.
- Tak módl się, módl. Jutro twój pierwszy klient. – powiedzieli i wyszli, trzaskając drzwiami. Skuliłem się i zacząłem intensywnie myśleć co mam zrobić. Muszę stąd uciec. Nie ważne jak. Muszę. Rozejrzałem się do o koła dostrzegając okno. Nie było duże, ale na tyle wystarczające, bym się przez nie przecisnął. Cicho podszedłem w jego stronę. Było wysoko. Po drugiej stronie pomieszczenia dostrzegłem mały stołek. Wziąłem go i po cichu przystawiłem do ściany. Stanąłem na nim i udało mi się dosięgnąć klamki. Przekręciłem nią w bok, modląc się aby udało się otworzyć. Okno skrzypnęło, ale o dziwo otworzyło się bez problemu. Otworzyłem je bardzo cicho na oścież, nasłuchując czy nikt nie idzie i jednym ruchem podciągnąłem się tak, że udało mi się do pasa wydostać. Gdy spojrzałem w dół, przeraziłem się. Byłem na pierwszym czy drugim piętrze i do ziemi miałem jakieś 5-7 metrów.
- Kurwa, no lepiej być nie mogło. – szepnąłem, ale zdecydowałem się zaryzykować, bo więcej takiej szansy mogę nie mieć. Zamknąłem mocno oczy i szybkim ruchem wyślizgnąłem się i zacząłem spadać w dół. Po sekundzie wylądowałem na ziemi, nawet nie robiąc bardzo hałasu, ale poczułem ból w nodze. Jęknąłem, czując również krew lejąca mi się z nosa, lecz błyskawicznie wstałem i ruszyłem biegiem w stronę miasta. Noga pulsowała mi potężnym bólem, ale starałem się nie zwrócić na to uwagi. Po przebiegnięciu już dobrej mili, odwróciłem się i spojrzałem an to miejsce z daleka. Magazyny na obrzeżach miasta. Odetchnąłem głęboko i zacząłem biec dalej. Byle znaleźć posterunek policji. Teraz już nie interesowało mi czy zamkną mnie czy nie. Chce, żeby tych brutali złapali i ukarali za to co mi zrobili. Za to, ze pobili Liam’a. Tak bardzo chcę go już zobaczyć. Tak za nim tęsknie. Po długim biegu dostrzegłem wreszcie coraz gęstsze zabudowania i mniej więcej wiedziałem gdzie jestem. Biegłem dalej, pytając przypadkowych przechodniów, których tak wielu nie było ze względu na porę, gdzie znajdę komisariat. kierując się ich wskazówkami w końcu trafiłem. Jak szalony wbiegłem do środka i rzuciłem się w stronę pierwszego policjanta.
- Musi mi pan pomóc ! – wydyszałem.
- Co się stało ? I jeśli by pan mógł to proszę się streszczać, gdyż właśnie jedziemy na poszukiwania porwanego chłopaka.
- Jakiego ? Czy mógłbym poznać jego nazwisko. Może go widziałem.
- Malik. – odpowiedział krótko, a ja się uśmiechnąłem. Szukali mnie.
- To już go znaleźliście. To ja. Zayn Malik. Porwany dziś wieczorem. – powiedziałem na wydechu. Policjant spojrzał an mnie zszokowany.
- To pan ? Faktycznie opis by się zgadzał. Jak to się stało, ze tu jesteś ? Ale czekaj. Powiadomię resztę, a później mi wszystko opowiesz.
- Nie ma na to czasu ! Porwali mnie goście u których kiedyś pracowałem jako dziwka, potrzebowałem kasy, nadarzyła się okazja, skorzystałem, ale mniejsza o to. Wiem, ze pewnie mnie za to zamkniecie, ale chuj z tym . wiem gdzie są ci ludzie. Możecie ich złapać. – powiedziałem szybko.
- Wiesz gdzie oni są ?! W takim razie chodź. Zaprowadzisz nas tam, a po drodze wszystko wyjaśnisz. -  powiedział i pociągnął mnie za sobą. Po chwili siedziałem już na tylnim siedzeniu radiowozu i kielowałem ich na obrzeża. Opowiedziałem im wszystko. Zaczynając od problemów z kasą, przez tą całą pracę, ucieczkę, groźby, aż do porwania.
- Jak udało ci się uciec ? – zapytał mnie zdziwiony.
- To debile. Wsadzili mnie do pokoju z oknem i krzesłem, wiec wyskoczyłem. Pewnie myśleli, że dla mnie 7 metrów to za dużo, ale przeliczyli się.
- Skoczyłeś z 7 metrów !?
- Tak, trochę się potłukłem, ale to było tego wartę. Nigdy nie wrócę już do tego zajęcia. To jest straszne. – wyszeptałem. – Czy możecie zamkniecie mnie za to, ze byłem dziwką ?
- Co ? Nie, nie zamkniemy. To nie jest przestępstwo. Co innego jakbyś kogoś do tego zmuszał, ale ty robiłeś to z własnej woli, więc nie ma podstaw by cię przymknąć, a na dodatek pomagasz nam ich złapać. To okoliczności łagodzące. – odpowiedział. Kiwnąłem głową, a po chwili szepnąłem.
- To tu.
- Okej, zostaniesz tutaj, a my się wszystkim zajmiemy. – powiedział i wyszedł razem z resztą, kierując się do środka. Po chwili wyszli stamtąd wyprowadzając kilkunastu kolesi skutych w kajdanki. Ukryłem swoją twarz w cieniu, nie chcąc by mnie zauważyli. Zamknęli ich w dwóch furgonetkach i ruszyli w stronę komisariatu. Posterunkowy wrócił do samochodu i zapytał.
- Gdzie cię podrzucić ?
- Do domu. Chcę wrócić do domu. – wyszeptałem, po czym podałem mu adres mieszkania Lou i skierowaliśmy się w jego stronę. Po godzinnej jeździe byliśmy na miejscu.
- Skontaktujemy się z tobą w sprawie przesłuchania i rozpoznania tych, którzy cię porwali. – powiedział mundurowy, a ja kiwnąłem głową, dziękując i wyszedłem z samochodu. Spojrzałem an spowity w ciemnościach dom i powoli podszedłem i zadzwoniłem dzwonkiem. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał, aż w końcu usłyszałem szmer za drzwiami, zgrzyt przekręcanego klucza i w drzwiach pojawiła się najpiękniejsza twarz na świecie. Zaspany Liam. Gdy mnie dostrzegł na jego twarzy pojawił się szok. Wiem, wyglądałem strasznie. Zaschnięta krew, podbite oko. Mógł się przerazić.
- Zayn…. – wyszeptał.
- Kochanie.. – szepnąłem i rzuciłem mu się w ramiona, wtulając w jego ciepłe ciało.

___________

jak obiecałaam tak jestem < 3 19 rozdział ;D mam nadizeję, ze Wam się spodobał ;D nie uśmierciłam Zayn'a jak niektórzy twierdzili ;p rozdział jest takim moim prezentem urodzinowym dla samej siebie ;)) jesli się podoba komntujcie bede wdzięcznaa ;)) nastepny nie wiem kiedy ale juz nie długo ;**

11 komentarzy:

  1. Awwww to super że już po wszystkim! Masz urodziny? Sto lat!
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ufff.. Dobrze, ze Zaynowi nic powaznego sie nie stalo. Nawet nie wiesz jak bardzo sie w to wczulam. Gdy oni sie usmiechali ja usmiechalam sie do telefonu, gdy byli smutni, ja takze bylam smutna... Mam nadzieje, ze niedlugo bedzie cos z Larrym - kocham ta pare :P.. A po za tym.. Wszystkiego najlepszego!! <3
    Kate (Ola)

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko!! Fantastyczne fantastyczne i jeszcze raz boskie hahaha Tak się ucieszyłam że Zayn wrócił do domu a zakończenie było tskie słodkie Proszę szybko daj następny
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  5. Booskie!!! Cieszę się że Zayn'owi nic nie jest, nie licząc nogi i lekkiego krwawienia. Mam ogromną nadzieję że już wszystko się ułoży i zamkną tych kolesi, którzy porwali Malika. Nie mogę doczekać się kloejnego, z pewnością mega zajebistego rozdziału. I tak przy okazji, trochę spóźnione przez brak czasu życzenia urodzinowe w formie krótkiej rymowanki: Zdrowia szczęścia i słodyczy, tego Ci Ola życzy!!! Najlepszego!! :DD <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym jeszcze poprosić o informowanie mnie o nowych wpisach, jeśli to nie problem oczywiście. @Love_Larry4ever Z góry dziękuję. ;))

      Usuń
  6. Zatkało mnie! ;ooo
    Rozdział zajebisty ZIAM FEELS *o*

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział, ale strasznie szybko napisalaś ucieczkę Zayn'a. Bez żadnych emocji. Piszesz pierw o tym, jak się zamartwiają, a nagle o ucieczce Zayn'a. Oczywiście cieszę się, że Zayn im uciekł i jest cały i zdrowy. Mam nadzieję, że już nie bd wątku właśnie z jego pracą. Czekam na jakiś Larry Moment . *o*
    Pozdrawiam, @WorldWithMagic

    OdpowiedzUsuń
  8. wszystkiego najlepszego! :)
    yay!Zayn uciekł tym chujom i wrócił do domu,jak super :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uf! Co za ulga! Jakie szczęście, że tak to się skończyło! No i Zayn w końcu podał tych kolesi na policję :D Dobrze im tak. Za to co zrobili jemu, Liamowi i pewnie innym...
    ~Salomea
    stylinsoncamp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń