niedziela, 27 stycznia 2013

Twelfth.


- Pobudka Harry ! – słyszałem jak przez mgłę, gdy ktoś zawzięcie szturchał w moje ramie. Mruknąłem cicho i przekręciłem się na drugi bok, zakrywając się po same uszy cieplutką kołdrą.
- Harry ! – krzyknął po raz kolejny ktoś. Machnąłem w powietrzu ręką i spałem dalej.
- Styles ! Cholera jasna ! wstawaj do chuja wreszcie ! – krzyknął mi do ucha dziewczęcy głosik. Alex. Ziewnąłem potężnie i otworzyłem zaspałe oczy. Mrugnąłem kilka razy, aż przyzwyczaiły się one do światła i spojrzałem na kuzynkę.
- Dlaczego nie pozwalasz mi spać ? – zapytałem z wyrzutem.
- Gdyż jest już 13, a za chwile jesteśmy umówieni na zakupy z chłopakami ! – powiedziała zdzierając ze mnie kołdrę, co nie było dobrym posunięciem dla niej gdyż byłem pod nią cały nagi. Kuzynka gdy tylko to zobaczyła pisnęła i odwrócił się tyłem.
- HARRY ! Weź się ubierz albo coś, okej ? – powiedziała zgorszonym głosem. Wybuchnąłem śmiechem i szybko założyłem bokserki.
- Taa, bo uwierzę, że Niall ci jeszcze swojego kolegi nie pokazywał. – powiedziałem, wstając powoli i kierując się w stronę szafy.
- Nie twój interes, Styles. – powiedziała zimno, ale na jej policzkach pojawiły się dwa małe rumieńce.
- Nie wierze ! Serio ci go pokazał ?! Ooo no pięknie, ale mam nadzieje, że pamiętacie o gumkach co nie ? – zapytałem na co dostałem w twarz poduszką.
- Skończ ! – krzyknęła zawstydzona. Zaśmiałem się cicho i wyciągnąłem z szafy czarne rurki, kremową koszulkę i czyste bokserki.
- Daj mi 15 minut i będę gotowy. – powiedziałem do kuzynki i skierowałem się do łazienki. Szybko wskoczyłem pod gorący prysznic. Nasmarowałem całe ciało jabłkowym żelem pod prysznic , który pomógł mi się rozluźnić i umyłem włosy miętowym szamponem. Opłukałem się i okręciłem biodra ręcznikiem. Stanąłem przed lustrem i suchym ręcznikiem osuszyłem włosy. Szybko wytarłem się i ubrałem w przygotowane ciuchy. Rozejrzałem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu suszarki do włosów. Wiem, co sobie pomyślicie. Koleś, a korzysta z suszarki, ale w moim przypadku to konieczność, jeśli chce by moje loki wyglądał perfekcyjnie. Szybko wysuszyłem i wyciągnąłem z szafki wosk do włosów w płynie. Wsmarowałem we włosy i przeczesałem palcami. Spojrzałem w lustro lustrując się wzrokiem od czubka głowy po same stopy i stwierdziłem, że wyglądam zajebiście. Wziąłem jeszcze szczoteczkę i wyczyściłem ząbki. Podczas tej czynności przez myśl przeszło mi, że dzięki pobytowi tutaj zmieniam się. Nie jestem już tak bardzo arogancki jak kiedyś i od dłuższego czasu nie miałem żadnej jednonocnej przygody. To już pewnie miesiąc będzie. I szczerze, to dobrze mi z tym. Przez nowe towarzystwo o wszystkim zapominam i świetnie bawię się w towarzystwie Alex, chłopaków i Lou. Louis. Hmm. Mogę go zdecydowanie nazwać przyjacielem. Jest strasznie pozytywny i zabawny. Co prawda trochę nieśmiały, ale gdy się rozkręci to jest serio zajebistym kolesiem. Choć ta nieśmiałość u niego jest tak strasznie urocza. To jak czasem się lekko rumieni gdy z chłopakami rozmawiamy lub żartujemy z czegoś, że tak delikatnie powiem nieetycznego lub gdy raz przyłapaliśmy Liam’a i Zayn’a w dość jednoznacznej pozycji w domu Loui’ego. Pamiętam jak najpierw jego oczy pociemniały i spojrzał na mnie, po czym zarumienił się delikatnie i siłą wyciągnął mnie z salonu, żeby nie przeszkadzać naszej parce. Przy nim czuje się zawsze bezpieczny. Jest w pewnym sensie taką moją ostoją. Zawsze wysłucha i poradzi. Wiem, ze z nim jestem bezpieczny. Czasem potrafi tak zatopić się w swoich myślach, że trudno wyrwać go z tego transu. Wtedy trzeba poczekać chwilę, aż skończy rozmyślanie i dopiero wtedy można zapytać o czym myślał tym razem, lecz nie odpowie. Za każdym razem jak go pytałem uśmiechał się ledwo widocznie i mówił, że kiedyś się dowiem, ale to jeszcze nie czas. Trochę mnie to przeraża, a jednocześnie zajebiście ciekawi. Jest tajemniczy. Czasem patrzy na mnie z takim uczuciem wymalowanym w jego oczach, które trudno mi zidentyfikować. Raz jest to czułość, raz rozbawienie, czasem opiekuńczość, a czasem… No właśnie. Co ? Ten wzrok zawsze przyprawia mnie o dreszcze. Czasami mam wrażenie, ze to pożądanie. Że tylko czeka na okazję, żeby się na mnie rzucić i może nawet zgwałcić na oczach wszystkich. Wiem, jestem jebnięty, ale cóż taka ma natura. Ale serio. Czasem mam wrażenie, ze zaraz się na mnie rzuci albo patrzy z taką iskierką na moje usta i zagryza swoją dolną wargę. A ten ruch jest niesamowicie seksowny w jego wykonaniu. Az mam ochotę pocałować te jego rubinowe usta. STOP ! CHWILA !  O czym ja do chuja myślę ?! Czy ja właśnie miałem ochotę pocałować mojego przyjaciela ? Źle ze mną. Bardzo źle. Choć jego usta są naprawdę bardzo zmysłowe. Ten ruch gdy delikatnie zwilża je językiem. Aww. Nagle poczułem dziwny uścisk w podbrzuszu. Spojrzałem w dół i zamarłem.
- To jakiś żart kurwa !? – wykrzyknąłem i natychmiastowo zatkałem swoje usta dłonią, bo przecież kuzynka była w pokoju obok.
- Wszystko ok., Hazza ? – usłyszałem jej głos, przytłumiony przez drzwi.
- Yyy tak, tak, tylko przez przypadek zatarłem oko woskiem do włosów, ale już ok. zaraz wychodzę. – odpowiedziałem szybko i dalej z niedowierzaniem patrzyłem na dolną część swojego ciała. Miałem w spodniach mały namiocik. To chyba jakieś kurwa żarty !? Podnieciłem się na myśl o swoim przyjacielu ?! Źle ze mną. Szybko opłukałem twarz zimną wodą i zrobiłem kilka głębokich oddechów, chcąc zmniejszyć ciśnienie. Na szczęście to pomogło. Osuszyłem twarz jeszcze raz i powolnym krokiem wyszedłem z łazienki. Alex siedział na moim łóżku i przeglądała coś w moim laptopie.
- To co idziemy ? – zapytałem, zakładając szare trampki i chowając do tylnej kieszeni portfel, a przedniej fajki. Rudowłosa zamknęła laptopa, zeskoczyła z łóżka poprawiając koszulkę i z uśmiechem powiedziała.
- Tak. Chodźmy. – przepuściłem ją w drzwiach i szybko wyszliśmy z domu.  Zamknęliśmy za sobą bramkę od ogrodzenia, gdy usłyszałem krzyk.
- Siemaaaa ! – odwróciłem się i poczułem tylko jakieś ciało, które przygniata mnie do muru.
- Cześć, Hazz. – szepnął w moją szyje Louis. Poczułem dreszcze na plecach, gdy jego oddech muskał moją odsłoniętą szyję.
- Hej, Lou. – powiedziałem. Szatyn odsunął się ode mnie i uśmiechnął lekko. Przywitałem się z resztą chłopaków lekkim przytulasem.
- Zakupy ! – krzyknęła Alex i ruszyliśmy w stronę centrum Londynu. Dziewczyna szła ze swoim chłopakiem za rękę co chwile szeptają coś sobie do ucha. Obok szła nasza druga parka, uroczo objęta ramionami. A na końcu szedłem ja z Loui’m. Rozmawialiśmy na każdy temat. Nagle coś mi się przypomniało i pociągnąłem Lou bliżej naszej rudawo-blond pary.
- Jak tam gołąbeczki ? – zapytałem wciskając się między nich. Alex popatrzyła na mnie z mordem w oczach, a Irlandczyk uśmiechnął się uroczo. Chłopaki przyglądali mi się z zaciekawieniem.
- Zajebiście. – odpowiedział blondynek.
- No to super. A Alex ? – zwróciłem się do dziewczyny.
- Tak, Harry ?
- Opowiadałaś już swojemu chłopakowi o naszym porannym zajściu ? – zapytałem ze złośliwym uśmieszkiem. Dziewczyna zarumieniła się lekko, ale udawała, ze nie wie o co chodzi.
- Jakim zajściu ? – zapytał blondyn.
- No wiesz Alex, o tym z kołdrą. Opowiedz Niall’owi. Na pewno chętnie posłucha, a ja powiem co ciekawego się dowiedziałem.
- Nie zrobisz tego, Styles! – warknęła patrząc na mnie złowrogo. Zaśmiałem się cicho na widok zdezorientowanego wzroku Li, Zayn’a i Lou, a wściekłego Niall’a.
- Powie mi ktoś o co chodzi ?! – krzyknął ostatni.
- No to skoro ona, nie chce to ja to zrobię. – powiedziałem z udanym westchnieniem. – Gdyż. Dziś rano, gdy smacznie sobie spałem pod swoją kołderką i było mi tak cieplutko, do mojego pokoju wpadła Alex z dzikim wrzaskiem, że muszę wstawać. A, że ja niezbyt chętnie chciałem to zrobić…….
- Harry ! – powiedziała ostrzegawczo Alex z wielkimi rumieńcami na policzkach.
-… to Alex zdarła ze mnie kołdrę, ale szybko tego pożałowała, co nie kuzyneczko ? No już, już nie rumień się tak. – powiedziałem z perfidnym uśmiechem. Wiem jestem zły, ale ona mnie obudziła o 13 ! A to środek nocy !
- I co było dalej ? – zapytał ze śmiechem Liam.
- A co miało być ? Zobaczyła jak Pan Bóg stworzył mężczyznę, pisnęła i odwróciła się zgorszona tym widokiem, każąc mi się w coś ubrać. – wszyscy oprócz Alex wybuchnęli śmiechem. Nawet jej zazdrosny chłopak. – A potem jak się okazało, już kogoś w takim stroju lub raczej jego braku widziała. – powiedziałem. w tym momencie zauważyłem również czerwień na polikach irish mana. – Serio !? Jesu ! Myślałem, że ona nie mówiła serio ! – wykrzyknąłem. – Będę niedługo wujkiem !? – zapytałem z ożywieniem patrząc wyczekująco na Niall’a.
- Harry ! – krzyknęła rudowłosa. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Oj, no już Alex. Nie gniewaj się na mnie, kochanie. – powiedziałem uroczym głosikiem przytulając dziewczynę.
- Okej, ale tylko dlatego, ze masz te cholerne dołki w policzkach i te loczki. – powiedziała mierzwiąc mój artystyczny nieład na włosach. Odskoczyłem jak oparzony i rzuciłem się na zaskoczonego Lou.
- No patrz ! Co ona zrobiła z moimi włosami ! To jest straszne ! Ona zepsuła mi fryzurę ! – łkałem w jego szyję. Chłopak tylko zaśmiał się lekko, po czym z udawanym oburzeniem powiedział.
- Alex ! No jak tak mogłaś !
- Zasłużył. – odpowiedziała, łapiąc Irlandczyka z dłoń. Odsunąłem się od Lou lekko, na co on uśmiechnął się i drugą dłonią odgarnął mi opadający na oko loczek.
- I teraz wyglądasz super ! – powiedział z uśmiechem.
- Dziękuje ! – powiedziałem uradowany i obdarzyłem go wielkim całusem w policzek. Chłopak popatrzył na mnie zaskoczony, po czym uśmiechnął się lekko, ale w jego oczach dostrzegłem jakby ból, lecz zaraz zniknął.
- Ale Niall używacie gumek co nie ? – zapytał nagle Zayn, a ja zaśmiałem się w duchu.
- Zabije cię, Styles ! – powiedział Niall w tym samym momencie co Alex.
- Nie ma za co, skarby wy moje. – odpowiedziałem i w tej chwili weszliśmy do jednej z galerii. Obeszliśmy chyba wszystkie sklepy. Ja kupiłem sobie niebieską marynarkę i szarą koszulkę, Lou koszulkę w paski i TOMsy, a reszta to lepiej nie będę wymieniać, bo zeszłoby do jutra. Będąc już w kolejnym z rzędu damskim sklepie powiedziałem do Zayn’a.
- Nie wytrzymam zaraz. Idę na fajkę. Idziesz ?
- Pewnie. – odpowiedział. – Li ja wychodzę z Hazz. Zaraz wrócimy. – powiedział do swojego chłopaka.
- Okej, skarbie. – odpowiedział mu i przelotnie musnął jego usta. Chwilę później byliśmy już na świeżym powietrzu. Obaj odpaliliśmy swoje fajki i zaciągnęliśmy się dymem nikotynowym.
- Ale ulga. – westchnąłem. Mulat pokiwał tylko głową. – Zayn ?
- Hm ?
- Skąd wiedziałeś, że jesteś zakochany w Liam’ie ? – zapytałem delikatnie. Chłopak spojrzał na mnie zaciekawionym wzrokiem i odpowiedział.
- Hm sam nie wiem kiedy to się stało. To była po prostu chwila. Spędzaliśmy razem tak wiele czasu, ze w końcu się stało, ale sądzę, że przełomowym momentem było to gdy przytulił mnie gdy byłem w lekkiej rozsypce. Poczułem się przy nim bezpiecznie. Później gdy spojrzałem na jego twarz, pomyślałem że chciałbym go pocałować i, że to jedyne o czym w tej chwili marzę. A dlaczego pytasz ?
- Tak z ciekawości. – odpowiedziałem cicho. Zaciągnąłem się po raz kolejny i zadałem drugie pytanie.
- Nie bałeś mu się o tym powiedzieć ?
- Bałem. W końcu byliśmy przyjaciółmi, ale wiesz gdzieś w głębi serca wiedziałem, ze on czuje to samo. Czasem w jego wzroku widziałem taki błysk jakby chciał się na mnie rzucić. Wiedziałem jak wielki to jest krok gdy mu powiem i jak wiele mogę stracić, ale jednocześnie wiedziałem, że mogę również tak wiele zyskać. – powiedział, a ja mruknąłem do siebie.
- Skąd ja znam taki wzrok.
- Harry ? – zapytał Zayn. Podniosłem głowę, każąc mu tym ruchem mówić. – Chcesz o tym pogadać ?
- Ale o czym ?
- Widzę, że coś cię dręczy. Ktoś namieszał ci w głowie prawda ?
- Co ? Niee.
- Harry.
- No dobra. Jest taka osoba. Nie wiem co mam o tym myśleć. Gdy z nią jestem czuje się bezpiecznie, a dziś rano jak myślałem o tym, że mógłbym tę osobę pocałować to mi stanął rozumiesz ? Na myśl o pocałunku. To zaczyna mnie przerażać, Z.
- Zakochałeś się. – stwierdził po prostu.
- Nie ! To niemożliwe. Ja się nie zakochuję.
- Niestety. Tym razem się zakochałeś, stary. Tego jestem pewny. Sam podobnie reagowałem na myśl o Li.
- Nie. Nie zakochałem się. Nie mogłem. – powtarzałem uparcie.
- Nie wmówisz tego sobie, ale jeśli chcesz żyć w kłamstwie to proszę bardzo. Moja rada jest taka. Powiedz mu co czujesz, bo on czuję do ciebie to samo. Tego jestem pewny. –powiedział, a ja otwarłem szeroko oczy.
- Skąd wiesz, ze to ON ?
- Nie jestem głupi, Hazz. Przemyśl to i zrób coś zanim będzie za późno i stracisz Lou. – powiedział i wrócił do galerii, a ja stałem jak debil, wpatrując się w zamknięte drzwi i zastanawiając się skąd on wiedział, skoro ja słowa nie powiedziałem. Co ja mam teraz zrobić ?! – pomyślałem rozpaczliwie.

___________

heej ! tak więc witam z 12 rozdziaałem ! Jak Wam się podoba ? Dziś trochę opisów ze strony Harry'ego i powiem Wam, że zajbiście przyjemnie mi sie to pisało. Tak lekko. A Wy co myślicie ? Czekam na Wasze komntarze ! Siedze teraz w domu, bo po operacji nie wolno mi do szkoły więc pewnie posiedzę jeszcze troche, a ferie mam od 11 lutego więc pewnie dopiero po feriach pójdę. A to oznacza, ze rozdziały pewnie bedą częściej. Tak więc nie mówie kiedy następny, ale nie każe Wam długo czekać ! Tak więc do zobaczenia przy kolejnym ! Paa pyszczki < 3
CZYTASZ=KOMENTUJ

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dzień dobereeek *..*

Witaaam ;) Słuchajcie troche ogłoszeń na dzień dzisiejszy. To tak zaczne od wyjaśnienia dlaczego do tej pory nie pojawił się rozdział. Otóż od wtorku zeszłego tygodnia czyli od 15 byłam w szpitalu i miałam operacje no i cóż wypuścili mnie dopiero dziś. W domu zostaje, aż do lutego więc jak tylko poczuje się lepiej to biore się za pisanie. Następny powinien pojawić się do końca tego tygodnia na 100000% ! Oraz chce Wam podziękować za ponad 3600 wyświetleń ! WOOOW ! JESTEŚCIE NAJLEPSIII ! < 3

Tak więc do zobaczenia i dziękuje Wam bardzo, za komenatrze i wgl za to ze jesteście ;)

Paaaa < 33 *...*

niedziela, 13 stycznia 2013

O JAA ! *.*

Hej ! Jestem w wielkim szokku ! Już ponad 3000 wyświetleń na moim blogu ! Jestem wam tak wdzięcznaa < 33 Jesteście niesamowici ! Kochaaaam Was ;3 I mam jeszcze prośbę ;3 skoro tyle osób tu wchodzi to proszę zostawiajacie po sobie jakiś ślad. Nawet jako anonimki. Będzie mi bardzo miło, bo uwielbiam Wasze komentarze czytaać ;3
CZYTASZ = KOMENTUJ !

ps. Nowy rozdział pod koniec tygodnia ;3 Paaa pyszczki ;3 


a tu taki LARRY ;3



sobota, 12 stycznia 2013

Eleventh.


- Ale co……….- nie zdążyłem odpowiedzieć, bo poczułem na swoich wargach jego.Musnął moje delikatnie swoimi, po czym odsunął się i spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem. Wpatrywał się we mnie po czym szepnął.
- Jaaa…aa prze-przepr….przepraszam. – odwrócił wzrok i zaczął iść w stronę drzwi. Szybko wstałem, dobiegłem do niego i odwracając w moja stronę wpiłem się w jego usta. Nie wiem co mną kierowało. Może choć poznania tego uczucia, jakim było czuć jego wargi na swoich. Może chęć zabawy. A może po prostu pragnienie, że chciałem tego odkąd go zobaczyłem. Oddał mój pocałunek niepewnie, ale zaraz pogłębił go. Objąłem jego twarz dłońmi i przycisnąłem jeszcze mocniej do siebie. Zayn zacisnął dłonie na mojej koszulce i zrobił krok w tył ciągnąc mnie za sobą. Oparł się plecami o ścianę. Całkowicie się zapomniałem. Oddałem się tej przyjemności jaką mi sprawił tym jednym pocałunkiem. W końcu zaczęło brakować nam tchu więc rozłączyliśmy swoje usta , ale nie odsunąłem się od niego tylko praktycznie stykając się nosami patrzyłem w jego czekoladowe tęczówki. Chyba dopiero wtedy zdał sobie sprawę do czego doszło między nami, bo panicznie próbował odwrócić wzrok, lecz chwyciłem jego podbródek w palce i skierowałem jego oczy prosto w moje. Patrzył zmieszany, po czym szepnął.
- Ja nie chciałem….Ja..ja przepraszam.  – próbował spuścić wzrok, ale nie pozwoliłem mu na to.
- Przepraszasz mnie za to, że cię pocałowałem ? – zapytałem uważnie na niego patrząc. Chciałem wiedzieć co czuje. Czy było to tylko tak oo, czy może coś do mnie czuje.
- Nie. Przepraszam, że to odwzajemniłem. Nie powinienem, nie chce psuć naszej przyjaźni moim uczuciem.  – szepnął cicho. Spojrzałem na niego z szeroko otwartymi oczami. Czy on właśnie powiedział to co myślę, że powiedział.
- Zayn, chyba musimy pogadać. – szepnąłem i złapałem go za rękę, ciągnąc na łóżko.
    Usiadł przy ścianie, podciągnął kolana pod brodę i ukrył twarz w dłoniach. Usiadłem na przeciwko niego po turecku. Przyglądałem mu się chwile jak bawił się swoimi włosami ciągnąc je we wszystkie strony. To wyglądało tak…seksownie. Boże co ja właśnie pomyślałem ? Serio pomyślałem, ze mój najlepszy przyjaciel jest seksowny. Chyba tak. Owszem muszę się przyznać, że to nie pierwszy raz. Już kilka razy zdarzyło mi się przyłapać na tym, że wpatruje się w niego z niemałym zachwytem. Lubiłem patrzeć w jaki sposób układa swoje włosy rano, jak wygląda zaraz po przebudzeniu z kompletnym nieładem na głowie, z zaspanym wyrazem twarzy, z lekko klejącymi się jeszcze oczami. Jak przygryzał wargę wybierając strój w, który danego dnia się ubierze. W jaki sposób pali papierosa, choć wiem, że to cholernie niezdrowe, ale w jego wykonaniu bardzo seksowne i pociągające. Lubiłem gdy się rumiani lub jest czymś zawstydzony bądź zakłopotany. Lubię gdy marszczy nos zastanawiając się nad czymś lub jak jego oczy błyszczą gdy wpada na genialny pomysł. Sadze, że mógłbym tak wymieniać jeszcze długo, lecz właśnie w tej chwili chyba sobie coś uświadomiłem. Ja lecę na swojego przyjaciela. Nie ! To niemożliwe, żebym był gejem. Chociaż ? No kurde nigdy do tej pory nie podobał mi się chłopak, ale Zayn nie jest zwyczajny. On jest wyjątkowy. Nawet bardzo. Dobra powiedzmy to sobie otwarcie. Podoba mi się mój przyjaciel. Boże ! Pokręciłem z niedowierzaniem głową i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, ze mulat od dłuższego czasu wpatruje się we mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Spojrzałem niepewnie w jego czekoladowe oczka.
- Zayn. – szepnąłem. – Ja…ja nie wiem od czego zacząć.  – zająkałem się. Nie wiem jak mu to wszystko powiedzieć. – Dobra zapytam otwarcie. Czy ten pocałunek miał dla ciebie jakieś głębsze znaczenie ? – wypowiedziałem na jednym tchu. Ciemnooki spojrzał na mnie, po czym na swoje dłonie, którymi się bawił.
- Zależy co rozumiesz przez coś głębszego ? – szepnął.
- Co czułeś gdy to zrobiłem ? – zapytałem inaczej. Nie wiem skąd nagle wzięła się we mnie ta odwaga. Wiedziałem jedno. Muszę się dowiedzieć co on czuje, czy czuje to co ja czy może wręcz przeciwnie.
- Na pewno chcesz wiedzieć ? – zapytał dalej na mnie nie patrząc.
- Tak. – szepnąłem. Mulat podniósł głowę i patrząc mi prosto w oczy powiedział.
- Byłem wtedy najszczęśliwszym facetem na świecie. – po wypowiedzeniu tego zdania od razu spuścił ze mnie swoje spojrzenie ponownie patrząc na swoje dłonie.
    Powoli analizowałem jego słowa. Sprawiłem mu przyjemność. Dzięki mnie czuł się jak najszczęśliwszy człowiek na tym świecie. Nie powiem, że ja czułem inaczej, gdyż okazałoby się to wielkim kłamstwem. Gdy jego wargi zetknęły się z moimi poczułem, że mam u swoich stóp wszystko co możliwe, że jestem szczęśliwy. Tak po prostu szczęśliwy. Podniosłem dłoń i przejechałem palcami po jego zarumienionym policzku. Spojrzał na mnie zdezorientowany i dotknął tej dłoni swoją. Spojrzałem mu prosto w oczy i powiedziałem.
- Dzięki tobie też czułem się jak najszczęśliwszy koleś na tej planecie. Zależy mi na Tobie, Zayni. Chce, żebyś był szczęśliwy. – wyszeptałem cicho.  – Chce dać Ci to szczęście, jeśli tylko mogę.
- Możesz. – powiedział, patrząc  na mnie jak zaczarowany. Zdjął moją dłoń z policzka i położył sobie na piersi w miejscu gdzie znajduje się jego serce. – Po prostu bądź. Bądź w moim życiu i bądź tutaj. – powiedział przyciskając dłoń do jego serca, a ja poczułem przez jego koszulkę bicie.
- Będę ! Obiecuj Ci to, kochanie. Będę . – szepnąłem łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, wyrażającym wszystko lepiej niż słowa.

~*~

Dwa tygodnie później.

   Siedziałem właśnie w salonie, w domu Lou i czekałem na tego debila. Umówiliśmy się dziś we czwórkę na wieczór filmowy. W sensie ja, on oraz Zayn z Li, gdyż nasza parka poszła dziś na randkę we dwoje. Byliśmy już gotowi do oglądania filmów, ale nie było pasiatego, gdyż robił coś tam w kuchni. Od tamtego wydarzenia ze zbitymi kubkami, bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Chłopak nie miał mi za złe tego co było z Lottie, a ja poznałem go lepiej i mogę stwierdzić, ze jest całkiem spoko gościem. Zabawny, mądry i pomysłowy. Bywa również totalnie nierozważny i spontaniczny, ale w bardzo uroczy sposób. Zauważyłem u niego zamiłowanie do kolorowych spodni, szelek oraz marchewek. Przez te dwa tygodnie czułem, ze wszystko jest okej. Poraz pierwszy odkąd się pojawiłem w Londynie czułem się świetnie. Nie miałem za złe mamie i Gemm, ze mnie tu wysłały, a nawet byłem im za to wdzięczny, choć nie dopuszczałem do siebie tej myśli. Miałem wrażenie jakby te wszystkie przykre wydarzenia nigdy się nie wydarzyły, jakby to była zupełnie inna historia, której bieg już dawno się skończył i nie ma wpływu na moje dalsze życie.
- No gdzie on jest !? Lou ! – z rozmyślań wyrwał mnie głos Liam’a, który siedział obok Zayn’a praktycznie się w niego wtulając. Zauważyłem, ze ta dwójka ostatnio bardzo się do siebie zbliżyła, a nawet zauważyłem ostatnio na szyi mulata dorodną malinkę, choć wiem że nie ma dziewczyny i na pewno nie kobieta ją robiła, gdyż ciemnooki ostatnio nigdzie nie wychodzi. Oni są razem. Ja to widzę i szczerze ? Cieszę się, bo zajebiście do siebie pasują. Przeciwieństwa totalne, które świetnie się uzupełniają.
- Idę po niego, a wy tu czekajcie. I bez żadnych ekscesów, proszę. – powiedziałem, podnosząc się z kanapy i ostatnim zdaniem wywołując lekki rumieniec na policzkach chłopców. Na pewno są razem. Teraz to już jestem pewna. Poszedłem w stronę kuchni i zobaczyłem jak pasiasty nasypuje chipy do miski.
- Pomóc cie, Lou ? – zapytałem podchodząc. Szatyn pokiwał jedynie głową i rzucił mi jedną paczkę abym przesypał. – Lou ?
- Słucham cie ?
- Czy ty też zauważyłeś, ze ta dwójka jest ze sobą tak bardzo, bardzo blisko ostatnio ? – zapytałem. Szatyn popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem, co jak sądzę, znaczyło iż zauważył.
- Tak zauważyłem i tylko czekam, aż zdecydują się nam o tym powiedzieć. – powiedział z uśmiechem. Pokiwałem głowa.
- Powinni nam powiedzieć. Nie rozumiem czemu to ukrywają. Przecież są mega słodcy razem. – powiedziałem. – Jesu serio to powiedziałem na głos ? Źle ze mną. Twierdze, iż moi przyjaciele są słodcy. – udałem przerażenie, a Loui wybuchnął śmiechem.
     Pokręcił głową i z uśmiechem ruszyliśmy do salonu. Wszedłem pierwszy i już chciałem cos powiedzieć gdy zobaczyłem bardzo uroczy obrazek i przystanąłem. Lou już chciał coś powiedzieć, ale nakazałem mu milczeć i spojrzeć. Na kanapie siedzieli chłopcy i Liam był wtulony w ramie mulata, opierając głowę na jego barku. Ciemnowłosy coś wyszeptał mu na ucho, na co Li zaśmiał się i musnął jego usta swoimi i przytulił go mocniej. Popatrzyłem na Lou, na co on tylko gestem pokazał żebyśmy się wycofali i wrócili do kuchni. Po cichu wróciliśmy i postawiliśmy wszystko na stole. Szatyn otworzył dwa piwa i podał mi jedno. Skinąłem głowa w podziękowaniu i zacząłem powoli sączyć napój.
- Ciekawe kiedy nam powiedzą. – zastanawiał się na głos mój kolega.
- Jak będą gotowi, może się boją.
- Czego ? Przecież co to za problem ? Są bi ? Mi to nie przeszkadza. – powiedział pijąc swój napój.
- Mi tym bardziej, bo sam taki jestem . – powiedziałem i dopiero zdałem sobie sprawę co wypłynęło z moich ust. Chcąc sprawdzić reakcje Loui’ego na to wyznanie spojrzałem na niego spod grzywki. Siedział z szeroko otwartymi oczami i wpatrywał się we mnie. Po chwili potrząsnął lekko głową i zapytał.
- Jesteś biseksualny ?
- Taaaa. – mruknąłem wypijając swój napój do końca. Teraz to już wszystko jedno. Skoro wie to trudno. Jakoś to przeżyje. – W sumie to nie takie straszne. Podobają Ci się i kolesie i laski, więc no.
Louis już chciał coś odpowiedzieć gdy do kuchni wparowali chłopaki.
- Gdzie wy tyle jesteście ?! Ile mamy czekać ? – zapytał zbulwersowany brunet.
- Wybacz, ale nie chcieliśmy Wam przeszkadzać w wymienianiu się śliną. – powiedziałem z chytrym uśmieszkiem na ustach. Chłopcy od razu oblali się głębokim rumieńcem i Liam próbując ratować sytuacje zaczął się wykręcać.
- Co ? O czym ty mówisz Styles ? – zaczerwienił się jeszcze bardziej o ile to w ogóle było możliwe.
- My wiemy. – odpowiedział mu zwięźle pasiaty. Chłopcy otworzyli szeroko oczy.
- Ale o czym ? – zapytał cicho Zayn.
- O tym, że jesteście razem. – powiedziałem dziecięcym głosikiem i podskoczyłem z radości. Lou wybuchnął śmiechem na moją reakcje, a chłopaki popatrzyli na nas zmieszani. – Następnym razem jeśli będziecie chcieli coś ukryć nie róbcie tak widocznych śladów – tu wskazałem na szyje mulata. – I nie wymieniające śliny w miejscach publicznych, takich jak salon obok.
- No dobra. Już ! Jesteśmy razem ! – krzyknął Liam oblewając się czerwienią po końcówki włosów. To urocze. Serio ! Boże upadłem na głowę.
- Czemu wcześniej nie mówiliście ? – zapytał Louis, a ja zagłębiłem się w swoich myślach. Patrzyłem na nowa parę i zastanowiłem się czy ja kiedyś znajdę sobie kogoś takiego. Czy kiedyś będę tak szczęśliwy jak oni ? Wątpiłem w to. Po wydarzeniach z mojego życia nie umiem już zaufać nikomu tak do końca. To mnie trochę przeraża. Boję się, że ludzie mogą mnie skrzywdzić jak kiedyś ON. To przerażające. Boję się, że znowu poczuje ten ból, że znowu będzie mnie to niszczyć od środka. Wyniszczać każdy narząd po kolei, a zacząć od serca. Tak właśnie było poprzednim razem. Zniszczył mnie. Doszczętnie. Nagle poczułem jak ktoś rusza mną mocno.
- Harry ! – krzyknął mi ktoś do ucha. Zerwałem się jak oparzony.
- Co jest ?!
- No mówimy do siebie od kilku minut, a ty za chuja nie reagujesz. – odpowiedział mi mulat, siedząc na kolanach szatyna.
- Sorry. Zamyśliłem się. – odpowiedziałem potrząsając lekko głową.
- Wszystko okey ? – zapytał mnie Louis.
- Tak, tak. Okej. Wszystko dobrze. – odpowiedziałem. Szczerze ? Teraz nic nie było dobrze. Wszystko wróciło. Tak nagle, wszystko znowu stanęło mi przed oczami. – Sorry, ale ja chyba już pójdę. – powiedziałem.
- Już ?
- Tak. Wybaczcie, ale muszę coś załatwić. Do zobaczenia. – powiedziałem i szybko wybiegłem z ich domu. Skierowałem się do domu cioci, po drodze wstępując do sklepu po papierosy i butelkę wódki. Moi przyjaciele na ten wieczór. Zapowiada się super. Czujecie ten sarkazm ?


~*~


Gdy tylko Harry wyszedł Liam z Zayn’em zaczęli obrzucać mnie pytaniami.
- Ej ! Powoli ! O co Wam znowu chodzi ? – zapytałem lekko zdezorientowany. Chłopcy popatrzyli na mnie jak na jakiegoś debila.
- Kiedy mu powiesz ?
- Ale co ? – zapytałem pijąc do końca swoje otwarte piwo.
- Że go kochasz. – powiedział po prostu Zayn, a ja wyplułem to co miałem w ustach i zacząłem się krztusić. Mulat uderzył mnie kilka razy miedzy łopatkami.
- Że co !? – wykrztusiłem. – Chyba sobie żartujecie !
- Czemu ?! Przecież on sam powiedział, że jest Bi. – stwierdził po prostu szatyn.
- No niby tak, ale…….zaraz. Skąd ty to wiesz ? Przecież wy w tym czasie byliście w salonie.
- Słyszałem, bo akurat przechodziliśmy obok. – powiedział Zayn.
- Nawet jeśli jest, to nic to nie zmienia.
- Jak to ?
- Bo nie chce rozjebać naszej przyjaźnie.
- Niby dlaczego miałoby to coś zepsuć ? Ja tam jestem pewny, ze on czuje do ciebie mięte, bo w końcu jak można cie nie kochać ? Taki uroczy, mały szatynek z fryzurą jakbyś dopiero co się ostro pieprzył i tymi oczkami o nieprzeciętnym kolorze. – podsumował mulat, a ja zaczerwieniłem się na jego porównanie. – Oo nasz Loui się czerwieni. Niecodzienny widok. Haha. – zaśmiał się. Uśmiechnąłem się lekko, lecz zaraz spoważniałem.
- Nie mogę mu tego powiedzieć. Zależy mi na jego przyjaźni. Nie chce tego zepsuć. Zbyt wiele dla mnie znaczy jego zaufanie względem mnie, bym kilkoma słowami mógł to tak po prostu  zaprzepaścić. – powiedziałem uśmiechając się smutno.
- Mam pomysł ! – krzyknął nagle Zayn po chwili ciszy, a ja razem z Payn’em spojrzeliśmy na niego z zaciekawieniem.

_________

i jestem ;D wybaczcie malutki poślizg, ale zdecydowałam, że dodam dziś z racji tego, że nasz Bad Boy ma 20 urodzinkii < 333 Boże Zayni skarbie to już ! Sto lat i najlepszeeego kochanie ! ;33 co myślicie o rozdziale ? CZYTASZ = KOMENTUJ ! następny już niedługo ;)
Paaa pyszczki ;3
PS. Kto cche być inf. zostawiajcie swoje TT w komentarzach ;)

czwartek, 10 stycznia 2013

WITAM I PRZEPRASZAAAM !

Cześć pyszczki Wy moje ;3 bardzo sie gniewacie, że nie ma rozdziału jeszcze ? Wybaczcie mi, ale po porstu mam urwanie głowy co chwile coś nowego to do szkoły, to do czegoś innego jeszcze sytuacja z mamą, więc tak jakoś brak czasu, ale OBIECUJE, A NAWET PRZYRZEKAM rozdział bd jutro, chyba, że mnie coś do tej pory zabije ;) będzie długi i mam nadzieje, ze wam sie spodoba ;3
A jak wasze wrażenia po teledysku do KISS YOU ?

Do zobaczeniaa jutro skarby ! *.*

sobota, 5 stycznia 2013

Tenth.

(włączcie sobie ! )

      Siedziałem, słuchając muzyki przez słuchawki i paląc jednego papierosa za drugim. Dochodziła właśnie 17. Kończyłem już kolejną fajkę z kolei, gdy do pokoju wbiegła mi rudowłosa i szybko wyciągnęła słuchawki z moich uszu. Popatrzyłem na nią i stwierdziłem, ze pewnie wybiera się do Niall’a, bo była wystrojona.
- Chcesz czegoś ? – zapytałem spokojnie zwijając słuchawki.
- Tak. Ubieraj się. – powiedziała i rzuciła się w stronę mojej szafy. Zamrugałem kilka razy, zdziwiony jej zachowaniem.
- Chwila. Moment. Może tak jakieś wyjaśnienia ? Po co mam się ubierać, skoro nigdzie się nie wybieram ? – zadałem jej pytanie.  
- Już się wybierasz. – powiedziała, wyciągając obcisłą, białą bokserkę z szafy oraz czarne rurki z obniżonym krokiem, a do tego dżinsową koszulę. Rzuciła te rzeczy obok mnie i powiedziała. – Albo ubierasz się sam, albo ci pomogę.
- Ale tak może choć słowo wyjaśnienia ? – zapytałem ironicznie, zwlekając się z łóżka i ściągając z siebie bluzę, po czym założyłem koszulkę, a na tyłek wciągnąłem spodnie.
- Idziesz ze mną do chłopaków. – powiedziała.
- Ale ty przecież idziesz spotkać się z blondynem. Po co wam ja ?
- Będzie tam jeszcze Zayn itd. więc posiedzisz z nimi, z resztą też cię zaprosili. – odpowiedziała, podając mi koszulę i ciągnąc za sobą do wyjścia.
- Chwila. Pozwól mi choć telefon wziąć narwana kobieto. – mruknąłem, po czym do kieszeni wsadziłem owy przedmiot oraz fajki z zapalniczką. Palcami przeczesałem niesforne loki, założyłem białe trampki i powiedziałem. – Gotowy. Możemy iść.
Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy kierować się w stronę domu, któregoś z nich.
- A tak w ogóle, to po co mnie tak wystroiłaś ? – zapytałem od niechcenia.
- Bo musisz wyglądać seksownie, a w tym zestawie wyglądasz. I to bardzo.
- A po co ?
- Nigdy nie wiadomo jaka okazja się przytrafi. – odpowiedziała uśmiechając się tajemniczo. Ona coś kombinuje. Na pewno coś kombinuje. – pomyślałem, ale zostawiłem to w spokoju kierując się cały czas za nią. W końcu doszliśmy pod dom, któregoś z chłopaków. Alex zapukała i po chwili otworzył nam Zayn. Uśmiechnął się na nasz widok i przywitał się z moją kuzynką całusem w polik, a mi uścisnął dłoń. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do salonu jak sądzę. Usiadałem na kanapie, wcześniej witając się z Niall’em i Liam’em. Blondyn z moją kuzynką chwilowo się ulotnili, pewnie porządnie przywitać, a ja siedziałem z chłopakami i oglądaliśmy jakiś program w telewizji.
- Jak tam, Hazz ? – zapytał Li spoglądając na mnie z uśmiechem. Popatrzyłem na niego i wymusiłem słaby uśmiech.
- A nawet ok., tylko już połowa wakacji prawie i nie długo do szkoły.
- Będziesz chodził tu do szkoły ? – zdziwił się mulat.
- Tak. Zostaję tu cały rok, a może i dłużej. – powiedziałem wpatrując się w telewizor pustym wzrokiem.
- Dlaczego ? Jeśli możemy wiedzieć, oczywiście. – powiedział szybko szatyn.
- Możecie, żadna tajemnica. Mama z siostrą mnie tu wysłały za zachowanie, za palenie, za narkotyki i te wszystkie gówna. – odpowiedziałem mu spokojnie.
- Przewalone. – stwierdził mulat.
- No i to bardzo. – odpowiedziałem. Zayn przełączył na kanał muzyczny i zaczęliśmy słuchać Robbie’ego Williams’a, gdy usłyszałem za sobą głos.
- Liam, nie widziałeś może…….- nie dokończył, a rozległ się tylko jeden wielki huk. Zerwałem się jak poparzony i odwróciłem. Za nami znajdował się Lou i rozbite dwie szklanki. Wpatrywał się we mnie z przerażeniem.
- Nic ci nie jest, Lou ? – zapytałem podchodząc do niego. Schyliłem się i zacząłem zbierać większe szkła z podłogi.
- Nic, po prostu straciłem równowagę i szklanki wypadły mi z rąk. – wyszeptał. – Zostaw, ja pozbieram. – powiedział schylając się i biorąc w rękę szkła, po czym zaraz syknął głośno. Zauważyłem, że w salonie nie ma już chłopaków. Pewnie poszli na górę po coś.
- Co jest ? – zapytałem odkładając szkła na bok i podnosząc się.
- Nic, skaleczyłem się tylko. – powiedział zbierając szkół dalej. Złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem w górę, pomagając mu wstać. Popatrzyłem na jego rękę i aż się przeraziłem.
- Tylko !? Tylko ?! To jest tylko !? Człowieku rozciąłeś dłoń do ścięgna. Idziemy do kuchni. W tej chwili ! – krzyknąłem i łapiąc go za łokieć pociągnąłem do kuchni. Posadziłem go na krześle przy stole i otworzyłem pierwszą lepszą szafkę w poszukiwaniu apteczki.
- Nic mi nie jest. Poradzę sobie sam. – powiedział Lou, próbując wstać.
- Siedź ! I już ani słowa. Przecież ty mi się tu zaraz wykrwawisz. Jest ! – krzyknąłem znajdując w końcu apteczkę. Otworzyłem ją i szybko wyjąłem bandaż, wodę utlenioną i gazę. – Wstać Lou. – powiedziałem do niego i pociągnąłem w stronę umywalki. Odkręciłem zimną wodę i delikatnie polałem po jego ranie. Syknął głośno z bólu i zacisnął mocno powieki.



~*~

Stał tuż za mną, trzymając moja dłoń pod bieżącą wodą. Syknąłem z bólu i zacisnąłem powieki. Nagle poczułem jego oddech na moim karku, po czym jego cichy szept do mojego ucha.
- Zaraz przestanie boleć, Loui. – zadrżałem lekko na dźwięk jego głosu. – Dobra, wystarczy. Siadaj na krześle. – polecił mi i pociągnął w stronę siedzenia.
Usiadłem i patrzyłem jak zajmuje się moją ręką. Polał woda utlenioną, na co ja syknąłem. Piekło niemiłosiernie.  Po chwili przyłożył gazę i delikatnie zaczął owijać bandażem.
- Wiesz…- powiedział nagle, spoglądając na mnie zza swojej grzywki. – Przepraszam cię.
- Za co ? – zdziwiłem się. Nie przypominam sobie, żeby mi coś zrobił.
- Za Lottie. – odpowiedział, a ja zmieszałem się sam nie wiedząc czemu. Może dlatego, iż nie chciałem wracać do tego krępującego momentu, gdy siostra powiedziała moją tajemnicę na głos, a może dlatego, że dalej przez to cierpiałem.
- Nie ma za co. – odpowiedziałem cicho.
- Wiem, że jest. – westchnął i delikatnie w dalszym ciągu owijał mnie bandażem. – To nie tak, że ja ją chciałem przelecieć i koniec. Po prostu…- westchnął ponownie, jakby zastanawiając się jak to powiedzieć. – Jest naprawdę śliczną dziewczyną, a ja no jesu. Po prostu potrzebowałem się zabawić, a twoja siostra była pod ręką. Wiem, że to są totalne dwie sprzeczności, ale tak naprawdę nic nie zaszło. W głębi serca gdy próbowałem coś zrobić dalej, wiedziałem że ja zranię i nie dałem rady. Dlatego przepraszam, że przeze mnie się pokłóciliście i, że tak właśnie wyszło. Wybacz. – zakończył, zawiązując opatrunek. Patrzyłem na niego analizując jego słowa i w końcu odezwałem się.
- Rozumiem i cieszę się, że do niczego między wami nie doszło. To nie tak, ze nie chciałbym, żebyście byli razem czy coś, ale no cóż. Alex trochę nam o tobie mówiła i bałem się, że tylko się nią pobawisz, a później zostawisz ze złamanym sercem. – odpowiedziałem, po części mówiąc prawdę. Tak serio, nie zniósł bym widoku ich razem, trzymających się za ręce, ale to zachowałem dla siebie.
- Szczerze ? Nie interesuje mnie związek z dziewczyną. Wiem, że nie potrafiłbym być dla niej wystarczająco dobry. Jestem ostatnim dupkiem i zdaje sobie z tego sprawę.
- Ale każdy dupek może się zmienić prawda ? – zapytałem, patrząc na niego z lekkim uśmiechem. Po moich słowach na jego malinowych, pełnych ustach zagościł cień uśmiechu.
- Nie wiem czy w moim wypadku się uda. – odpowiedział. Dotknąłem jego ramienia całkowicie odruchowo i powiedziałem.
- Jeśli czegoś chcesz, ale tak bardzo, bardzo zawsze ci się uda, tylko postaraj się z całych sił. Nie ma rzeczy niemożliwych na tym świecie. – popatrzył na mnie z uśmiechem i ścisnął moją dłoń lekko mówiąc. Mój oddech na moment zamarł w tchawicy. On mnie dotknął. Zarumieniłem się. Czuje to.
- Wiesz, że tymi słowami pomogłeś mi bardziej niż inni samymi czynami ?
- Cieszę się, że się przydałem i polecam się na przyszłość. – odpowiedziałem z uśmiechem. Odsunąłem się od niego szybko, próbując ochłonąć – Co powiesz na kubek herbaty albo kawy ? – zapytałem podchodząc do czajnika.
- Jak najbardziej, ale tym razem ja robie, bo wystarcz nam, ze jedną rękę masz już niesprawną. – odpowiedział mi ze śmiechem, na co ja wystawiłem mu język.

~*~

Gdy tylko Harry podszedł pomóc Lou, my razem z Zayn’em ulotniliśmy się, żeby mogli sami pogadać. Siedzieliśmy właśnie u nas w pokoju, na łóżku obok siebie i oglądaliśmy jakiś horror na laptopie. Miał być straszny, a okazał się być całkiem śmieszny. Po naszym kolejnym wybuchu śmiechem, nagle telefon mulata zawibrował. Od razu spoważnieliśmy i oboje spojrzeliśmy na telefon z obawą.
- A co jeśli to oni ? – zapytał cicho.
- Sprawdź, potem będziemy się martwić. – chłopak wziął urządzenie, odblokował i otworzył wiadomość. Jego oczy w każdą chwilą powiększały się coraz bardziej. Popatrzył na mnie z przerażeniem.
- Ej ? Co jest ? To oni ? – chłopak pokiwał tylko głową. – Co tym razem ? Czym cię straszą ?
- Tobą. – odpowiedział, a ja zamarłem. Jak to mną ?
- Co ? Bo chyba nie rozumiem.
- Napisali, że jeśli nie wrócę, mogę pożegnać się z moim przyjacielem. Oni zadbają o to, abym już nigdy cię nie zobaczył. – powiedział przełykając ciężko ślinę. No to już przesada.
- Trzeba iść z tym na policję ! – krzyknąłem. – Huj z tym, ze mi coś chcą zrobić. A co jeśli dowiedzą się gdzie przebywa twoja rodzina ? Co jeśli im coś, odpukać oczywiście zrobią !? Co wtedy ?! – zapytałem zdenerwowany. Brunet spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Był przerażony, a ja mu na pewno swoimi krzykami nie pomagałem. Objąłem go ramieniem, przyciągając do siebie.
- Zayni. Musimy to zgłosić. Tu chodzi o bezpieczeństwo twojej rodziny, ale też ciebie. – szepnąłem mu we włosy.
- Sobą się nie martwię. Mogą mnie nawet zabić, byle tylko mamie, dziewczynkom i tobie nic się nie stało. – odpowiedział.
- Nawet tak nie mów ! – odpowiedziałem mu ostro. – Nie wolno ci tak mówić, a tym bardziej myśleć rozumiesz !?
- Wiem, ale boje się o Was. Mojej rodziny nie znajdzie, bo są w najmniej znanym im miejscu, ale skoro wiedzą o tobie to skąd mogę wiedzieć, ze nic ci nie zrobią ? Jeśli coś by ci się przeze mnie stało, nigdy bym sobie nie wybaczył rozumiesz ? Nigdy.
- Ale nic mi się nie stanie. Może to tylko podpucha ? Może wcale o mnie nie wiedzą, tylko chcą cię podpuścić. Zayn musisz iść z tym na policję.
- I co ja mam im twoim zdaniem powiedzieć ? – zapytał mnie. – To, że jestem dziwką i teraz mnie gnębi, bo odszedłem ?
- Nie. Masz im powiedzieć, że pracowałeś tam, odszedłeś, a teraz straszą cię śmiercią, szantażują i grożą Twoim najbliższym, bo nie wróciłeś. – odpowiedziałem mu spokojnie. Popatrzył na mnie załzawionymi oczami i ledwo widzialnie kiwnął głową. – Pójdziesz im zgłosić ?
- Tak, ale pod warunkiem, ze pójdziesz tam ze mną. – powiedział, wtulając się w moja szyję.
- Oczywiście, że pójdę. Nie zostawię cię przecież. – szepnąłem. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, po czym usłyszałem głos mulata.
- Boje się, że spróbują zranić mnie za pomocą tego na czym zależy mi najbardziej.
- A skąd mają wiedzieć co to jest.
- To widać. Zranią mnie, raniąc ciebie. Wiedzą, że to zadziała najbardziej. Zaboli najdotkliwiej. Zostawi największą ranę. – szepnął mocząc moja koszulkę następnymi łzami.
- Znaczę dla ciebie najwięcej ? – zapytałem cicho. Zayn podniósł głowę w górę i dłonią przejechał po moim policzku i wyszeptał.
- Tak. Najwięcej. – po czym musnął mój kącik ust swoimi. Poczułem dreszcz na plecach. Dlaczego on tak na mnie działa ? Jakbym był zakochany ? Ale w Zayn’ie ? Nie to niemożliwe. To mój przyjaciel, nic więcej prawda ? Popatrzyłem mu w oczy i widziałem w nich zawahanie. Po chwili wypuścił powietrze z ust i powiedział szybko.
- Możesz mnie znienawidzić za to co zrobię, ale musze wybacz.
- Ale co……….- nie zdążyłem odpowiedzieć, bo poczułem na swoich wargach jego.

_____________

i jestem z dziesiątką ;D jaak Wam się podobaa ? ;3 mi nawet o dziwo się podoba, choć krótki wyszedł, ale następny będzie dość długi więc Wam to wynagrodzę ;) Mogę prosić o komentarze ? Wiecie jak przyjemnie się je czytaa ? A i DZIĘKUJE BARDZO ZA tyle odwiedzin ! jestem w lekkim szoooku ;3  taak więc komentujcie, komentujcie a nowy rozdział juz niebawem najprawdopodbnie we wtorek lub środę ;)
paaaa pyszczkii < 33