piątek, 5 kwietnia 2013

Epilog.


- Darcy Tomlinson ! Dostajesz szlaban ! – usłyszałem krzyk mojego męża z salonu. Zachichotałem cicho i wszedłem do pomieszczenia, chcąc zapobiec katastrofie.
- Ale za co ?! – zapytała szesnastolatka o długich, miękkich, czekoladowych lokach, spływających kaskadą na jej wątłe ramiona. Ubrana w jasne rurki i bokserkę.
- Za co?! Za co?! – krzyknął i popatrzył na mnie. – Harry, powiedz jej za co !
- Emm…ale ja sam nie wiem. – mruknąłem śmiejąc się cicho. Moja córka zachichotała i popatrzyła na Lou.
- Boże. Widzisz dziecko która jest godzina ?! Już północ, a ty dopiero do domu wracasz ! – krzyknął rozgorączkowany. Podszedłem do niego i położyłem mu uspokajająco dłoń na ramieniu.
- Spokojnie, oddychaj kochanie. – mruknąłem cicho.
- Ale tato… Przecież byłam u wujka Liam’a i wujka Zayn’a. – powiedział delikatnym głosem.
- Właśnie Lou, przecież była u nich. Co z tego, że poszła do Thomasa, ważne że była u nich w domu. – powiedziałem, na co dziewczynka się zarumieniła. No tak, rumieni się za każdym razem gdy wspominam o Tom’ie. Nie chcę się przyznać, że są parą ale my i tak to wiemy.
- No właśnie, była u Thomsa. – mruknął mój zdegustowany małżonek. Wciąż nie mógł zaakceptować, że nasza córka dorasta. Dla niego wciąż była małą dziewczynką jedzącą z butelki.
- Louis. – mruknąłem ostrzegawczo.
- Uhh… - westchnął głośno. – Dobra nie masz szlabanu, ale żeby mi to było ostatni raz. – mruknął, na co Darcy podbiegła i mocno go przytulił, a następnie ucałowała mnie w policzek, szepcząc.
- Dziękuje, tatusiu.
- Nie ma za co. – odpowiedziałem. – Dobranoc, skarbie.
- Dobranoc. – uśmiechnęła się i zniknęła na górze. Popatrzyłem na mojego męża i podszedłem do niego, siadając obok i przytuliłem się do niego.
- Musisz pogodzić się z tym, że ona nie jest już dzieckiem, Lou. – mruknąłem. – Jest coraz starsza i teraz będziemy jej pozwalać na coraz więcej. Musisz to zrozumieć, kochanie. Nie możemy jej ciągle trzymać pod kloszem.
- Wiem, ale tak ciężko jest mi pogodzić się z tym, ze ona ma już chłopaka. Ona ma zaledwie szesnaście lat. – mruknął cicho. – A co jeśli no wiesz…
- Jeśli co ? – zapytałem, nierozumiejąc.
- No wiesz, jeśli nagle okaże się, ze jest z nim w ciąży. – powiedział przerażającym szeptem.
- Louis ! Zwariowałeś !? Nie znasz Tom’iego ? Przecież wiesz jak się o nią troszczy. Wątpię, żeby poszli razem do łóżka przed dwudziestką. – odpowiedziałem. – Z resztą oboje są odpowiedzialni, uważni i na pewno nie byli jeszcze razem w łóżku.
- A co jeśli byli ?
- Lou, przecież na pewno Liam i Zayn rozmawiali o tym z synem. Na pewno.
- Ale my z Darcy nie. Powinniśmy z nią o tym porozmawiać. Boję się, ze naprawdę może się coś takiego stać. A jeśli ją przeleci i zostawi ? A może już to zrobił..
- Louis, na litość boską ! Przestań.
- Właśnie tato, skończ. – odezwała się nagle dziewczyna, wchodząc do salonu w piżamie, czyli podkoszulku i krótkich spodenkach, bez makijażu, w spiętych włosach. Wyglądała tak niewinnie. Mamy taką piękną córkę.
- Jak dużo słyszałas ?- zapytał zdenerwowany Tommo.
- Wszystko. – powiedziała, siadając między nami i podwinęła nogi pod brodę. – Tato i tatusiu. Naprawdę nie spałam jeszcze z Thomasem ani nie mam zamiaru tego robić w najbliższym czasie, okej ? My nawet jeszcze…yy no nie dotykaliśmy się tak no wiecie. – powiedziała rumieniąc się lekko. – Tylko się całujemy i przytulamy. Nic więcej, więc tato – tutaj zwróciła się do Lou. – Nie musisz się bać, że będę za chwilę w ciąży, okej ?
- Uff… nawet nie wiesz jak mi ulżyło. – powiedział, uśmiechając się Lou.
- Mówiłem ci, że nasza córka jest mądrą dziewczynką. – mruknąłem, nachylając się i ucałowałem czubek jej głowy.
- Ale dalej sądzę, że powinniśmy z nią porozmawiać o…no wiecie o seksie. – powiedział mój mąż lekko się czerwieniąc, na co ja i Darcy jęknęliśmy.
- Tato… - mruknęła dziewczyna. - Wiem wszystko. Mamy się w razie czego zabezpieczać. Miałam to wszystko w szkole. Serio nie musisz mi tego mówić. – mruknęła dziewczyna, wstając. Przeciągnęła się, nachyliła by ucałować nasze policzki i z krótkim dobranoc, ruszyła do siebie. Zachichotałem cicho i przytuliłem się do boku Lou.
- Mamy mądrą i piękną córeczkę. – powiedział, głaskając moje ramie.
- Bardzo mądrą. – powiedziałem i zamyśliłem się na temat naszego życia. Nie dane mi jednak było rozmyślać się, bo poczułem jak głowa Loui’ego ułożyła mi się na udach.
- Mamy wspaniałe życie, prawda? – szepnął, splatając nasze palce razem i przyglądał się naszym złączonym dłonią, badając wzrokiem ich fakturę.
- Tak. Mamy cudowne życie. Mamy wspaniałą córkę. Dom, przyjaciół, którzy są szczęśliwi. Widzisz, że wszystko się ułożyło? – mruknąłem, patrząc na niego. – Li i Zayn mają Thomasa, który jest z naszą córką. Mieszkają niedaleko, są po ślubie i są szczęśliwi. Alex i Niall kilka lat po ślubie, czekają na narodziny bliźniaków.  A my ? Jesteśmy małżeństwem najdłużej, a wciąż mam wrażenie, że poznaliśmy się wczoraj. Codziennie zakochuję się w tobie od nowa, mimo że jesteśmy razem już 17 lat, a oboje jesteśmy już prawie po czterdziestce.
- To prawda. Mieliśmy szczęście, że spotkaliśmy siebie, prawda ? – zapytał, patrząc mi w oczy. Pokiwałem głową i nachyliłem się całując go delikatnie, pocierając jego policzek.
- Mieliśmy. Ogromne. I nigdy nie wypuszczę już twojej dłoni z mojej. – odpowiedziałem, przytulając go mocno, tak że wiedział, iż należy do mnie a ja do niego i nic więcej się nie liczyło.

________________

i to już koniec :( szczerze, płacze wiedząc, ze już skończyłam to opowiadanie, ale jednocześnie jestem z siebie i z Was dumna, że wytrwaliście do końca. Hmmm ciężko się mi z tym rozstawac, ale jesli kogoś to pociesz pod TYM adresem znajduje sie moj nowy blog ;)) Jutro albo w niedziele wrzuce zapowiedź :))) Dziękuję Wam, że byliście ze mną przez cały ten okres i dziękuje za wszystkie komentarze, mile oraz motywujące slowa ! Jesteście najlepsi ! Koooocham Wass bardzo mocno ! Mam taką małą prośbę aby każdy kto przeczyta to skomentował ! Jestem bardzo ciekawa ile osób to czyta więc bardzo Was prosze, nawet jednym słowem ! < 3 Więc ja się chyba już żegnam, ale zapraszam na nowego bloga i jeśli również chcecie być o nim informowani napiszcie mi w komatrzu razem z adresem na swojego TT zebym byla pewna ! Dozobaczenia kochani ! < 333 *..*

niedziela, 31 marca 2013

Twentythird.


Pół roku później…

- Lou, kochanie pośpiesz się. – krzyknąłem na niego z holu, ubierając czarne trampki i wygładziłem czarną kamizelkę oraz podwinąłem trochę rękawy białej koszuli.
- Już idę. – usłyszałem krzyk, a zaraz po nim huk i głośne. - Kurwa. – zachichotałem i poszedłem zobaczyć co ten inteligent znowu wymyślił. Zaśmiałem się głośno widząc jak podnosi się ze schodów.
- Co ty robisz, Lou ? – zapytałem ze śmiechem.
- Tak śmiej się, śmiej. A ja cierpię. – mruknął, wstając i zaczął masować sobie plecy i prawy pośladek. Podszedłem do niego i złapałem za rękę, mówiąc.
- Oj, Lou, Lou. Chodź idziemy, bo się spóźnimy. – mruknąłem, ciągnąc go do drzwi, gdzie ubrał białe vansy, idealnie pasujące do czarnych, obcisłych rurek  oraz czarnej koszuli z białymi wstawkami.
- Ale gdzie my idziemy w ogóle ? – zapytał.
- Nie idziemy, a jedziemy. – powiedziałem i pociągnąłem go do drzwi, po czym zamknąłem je na klucz i poszliśmy  stronę samochodu Liam’a, który już na nas czekał.
- A co robi tu Liam ? – zapytał zdziwiony Lou.
- Jest naszym kierowcą, przynajmniej przez kawałek drogi. – mruknąłem, przepuszczając chłopaka, żeby wsiadł pierwszy, po czym usiadłem obok.
- Hej, Li. – powiedziałem z uśmiechem. – Możesz już tam jechać. Masz wszystko w bagażniku ?
- Tak, tak. Wszystko tam jest tak jak wsadziłeś wczoraj. – odpowiedział i ruszył.
- Powie mi ktoś gdzie jedziemy ? – zapytał zdenerwowanym głosem mój chłopak.
- Nie, kochanie. Dowiesz się na miejscu. – odpowiedziałem z uśmiechem, głaszcząc go po kolanie gdy zrobił naburmuszoną minę. Po półgodzinnej jeździe dotarliśmy na lotnisko Luton w Londynie.
- Lotnisko ?! Harry coś ty wymyślił ?! – zapytał zaskoczonym głosem Lou. Uśmiechnąłem się, przygryzając wargę i powiedziałem.
- Za chwilę się dowiesz, kotku. – po czym wysiadłem z auta i wyciągnąłem z bagażnika torbę podróżną, złapałem Lou za rękę i pociągnąłem go w stronę hali odlotów, uprzednio żegnając się z Liam’em. Po chwili już byliśmy po odprawie i wchodziliśmy na pokład samolotu.
- Harry, cholera jasna ! Powiesz mi gdzie lecimy ?! – zapytał zdenerwowany już Lou, gdy zajęliśmy swoje miejsca. Już chciałem odpowiedzieć gdy odezwała się jakaś pani w głośnikach.
- Prosimy zapiąć pasy ! Samolot na trasie Londyn – Paryż zaraz wystartuje. Życzymy miłego i spokojnego lotu – zakończyła, a ja spojrzałem na swojego chłopaka, który patrzył na mnie wielkimi oczyma.
- Paryż ?! – pisnął. Pokiwałem głową, na co on rzucił mi się na szyje. – Dziękuje, ale z jakiej to okazji ?
- Z takiej, że dziś jest nasza rocznica. Dokładnie rok jesteśmy ze sobą. – odpowiedziałem z uśmiechem, całując go w policzek. Przytulił mnie mocno, po czym usiadł prosto zapinając pasy, łapiąc mnie za rękę i splótł nasze palce razem. Po chwili wystartowaliśmy.

~*~

Po trzygodzinnym locie byliśmy już w Paryżu. Szybko zamówiliśmy taxówkę i udaliśmy się w stronę hotelu gdzie zarezerwowałem apartament. Louis wciąż nie mógł uwierzyć, że jest we Francji. W pewnych momentach myślałem, ze wyskoczy przez okno tego samochodu z podekscytowania. Normalnie podskakiwał w miejscu. To ciekawe co on zrobi, jak zobaczy co przygotowałem. Po chwili byliśmy już pod ogromnym budynkiem i weszliśmy do środka. Wziąłem kluczyk do naszego pokoju i pociągnąłem za sobą Lou. Pojechaliśmy winda na najwyższe piętro i otworzyłem drzwi, puszczając go przodem. Nasze lokum było ogromne. Sypialnia z dwuosobowym łóżkiem, salon z telewizorem plazmowym i łazienka z ogromna wanną. Louis od razu pobiegł do sypialni i rzucił się na łóżko z westchnięciem.
- Ale miękkie. – mruknął. Uśmiechnąłem się do siebie i powiedziałem.
- Jest 15. Mamy trzy godziny, żeby się ogarnąć i przebrać w coś wyjściowego, bo o 18 wychodzimy. – chłopak popatrzył na mnie spod grzywki.
- Wychodzimy ? Gdzie ?
- Zobaczysz, kochanie. Niespodzianka. – odpowiedziałem i wyszedłem na balkon, spoglądając na zatłoczone miasto, opierając się o barierkę. Po chwili poczułem jak ręce oplatają mój brzuch, a ciepłe usta muskają mój kark.
- Dziękuje. – wyszeptał cicho Lou.
- Nie ma za co. W końcu to nasza rocznica. – powiedziałem, odwracając się i całując go w usta. Przytuliłem go i oboje spojrzeliśmy na panoramę miasta.
        Dochodziła już 18, a Louis jak zwykle nie mógł się wybrać. Siedziałem na fotelu czekając na niego ubrany w granatowe rurki, białą koszulkę i czarną marynarkę. W końcu po chwili wyszedł z łazienki, a ja zamarłem. Wyglądał perfekcyjnie. Czarne rurki podwinięte lekko, czarne vansy, niebieska koszulka i czarna marynarka, a włosy ułożone w jego charakterystyczny nieład.
- Osz kurwa. – mruknąłem, nieświadomie oblizując wargi.
- Dobrze wyglądam ? – zapytał, przygryzając wargę.
- Perfekcyjnie i tak cholernie gorąco. – mruknąłem, podchodząc do niego i złapałem go za dłoń z uśmiechem. – To co ? Idziemy ?
- Idziemy. – przytaknął i wyszliśmy z apartamentu, po czym wsiedliśmy do taxówki i ruszyliśmy w stronę wieży Eiffla. Samochód zatrzymał się pod obiektem naszej podróży i wysiedliśmy.
- Wieża Eiffla ? –zapytał zdziwiony Lou.
- Moment. – powiedziałem i pociągnąłem go w przeciwną stronę. Stanęliśmy przed wysokim budynkiem i wyciągnąłem z kieszeni chustkę.
- Po co ci to ? – zapytał.
- Moment. – powiedziałem i przewiązałem mu nią oczy.
- Harry…- mruknął.
- Spokojnie. Zaufaj mi. – mruknąłem i powoli pociągnąłem go do środka, a następnie do windy i wyjechaliśmy na dach. Poprowadziłem go do przygotowanego koca z masą poduszek, świeczkami i schłodzonym szampanem z truskawkami oraz innymi przysmakami. Ustawiłem go przodem do tego i odwiązałem mu powoli opaskę, gdy opadła usłyszałem charakterystyczny wdech.
- I jak ? – zapytałem szeptem. Odwrócił się powoli przodem do mnie i patrząc mi w oczy wyszeptał.
- Idealnie. – uśmiechnąłem się, ciągnąc go na poduszki. Usadziliśmy się wygodnie, patrząc na panoramę całego Paryża, karmiąc nawzajem truskawkami i pijąc powoli szampana. Po prostu rozkoszowaliśmy się czasem spędzonym ze sobą. Koło 21 wstałem, przeciągając się i spojrzałem na mojego chłopaka. Pora to zmienić. – pomyślałem i powiedziałem.
- Lou ?
- Hm ? – mruknął, patrząc na oświetlone miasto.
- Chciałbym ci coś powiedzieć. – mruknąłem cicho, chcąc zwrócić jego uwagę na siebie. Spojrzał na mnie z uśmiechem, kiwając głową, że słucha. – Wiesz zastanawiałem się nad tym już od dłuższego czasu i pomyślałem, że chyba pora ci to powiedzieć. – dostrzegłem przerażenie na jego twarzy. Już chciał coś powiedzieć, ale powstrzymałem go. – Daj mi skończyć, później będziesz mógł mówić.  Kocham cię. Wiesz to. Wiem, że też mnie kochasz. Przeszliśmy dużo w swoim życiu. Ty poniżanie w szkole przez wzgląd na swoją orientacje. Upokorzenia i wyzwiska. Ja gwałt i wiele lat ciągłego życia na pokaz tego jaki to ja nie jestem. Ale później coś się w nas zmieniło. Spotkaliśmy siebie. Na początku może nie było kolorowo. Sytuacja z Lottie i w ogóle. Dużo przeszliśmy razem, ale się udało. Jesteśmy razem już rok. Dla niektórych to się może wydawać bardzo mało, ale ja przez ten okres zdążyłem cię poznać jak nikt. Znaczysz dla mnie tak wiele. Wiem, że gdyby trzeba było oddałbym za ciebie moje życie bez chwili zawahania, bo jesteś moim życiem. – kontynuowałem, patrząc na niego z lekkim uśmiechem. Podałem mu rękę, żeby wstał. złapałem go za obie dłonie i ścisnąłem lekko. – Kocham cię, wiesz o tym i dlatego chciałbym zadać ci jedno pytanie.
- Tak ? – zapytał drżącym głosem. Sięgnąłem dłonią do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągnąłem czerwone, pokryte satyną pudełeczko, po czym przyklęknąłem na jego kolano. Zobaczyłem jak przykłada jedną z dłoni do ust i patrzy na mnie przez zbierające się w jego oczach łzy.
- Kocham cię Louis i dlatego chciałem cię zapytać. – zacząłem, przełykając ślinę. – Czy wyjdziesz za mnie ? – popatrzyłem na niego z lekkim uśmiechem, otwierając wieczko pudełka, a pod nim ukazała się złota obrączka wysadzana małymi diamencikami, mieniącymi się przy świetle księżyca. Chłopak zaszlochał cicho, po czym pociągnął mnie do góry, po czym przytulił mnie i pocałował w usta, czule szepcząc.
-Tak, Harry. Wyjdę za ciebie.

 Dwa lata później.....  /link z muzyką/

- …. I przyrzekam ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. – powtórzyłem za księdzem patrząc w te piękne, morsko-zielone oczy. Czułem  na sobie wzrok wszystkich gości. Naszych mam, które dumnie patrzyły na nas ze łzami w oczach, nawzajem pocieszając się. Naszych sióstr. Przyjaciół. Alex i Niall’a, którzy byli naszymi drużbami. Wszyscy patrzyli na NAS. Właśnie na NAS. Dziś był nasz dzień.
- Tak więc ogłaszam Was małżeństwem ! Proszę państwa przywitajcie nowa parę, pana i pana Tomlinson. – powiedział kapłan, a ja uśmiechnąłem się do mojego męża ze łzami w oczach. Od teraz był tylko i wyłącznie mój. Mój Lou. Popatrzył mi w oczy, po czym przysunął się i musnął moje usta swoimi. Uśmiechnąłem się i oddałem jego pocałunek, łapiąc go delikatnie w biodrach. Po chwili oderwał się ode mnie z mlaskiem i łapiąc się za dłonie, odwróciliśmy się w stronę gości. Wybuchnęły gromkie braw, mieszane z cichym szlochem naszych rodzicielek. Ludzie patrzyli na nas z widocznym zachwytem, wzruszeniem. Zeszliśmy z podestu, goście zaczęli podchodzić i składać nam życzenia. Oczywiście pierwsze były nasze mamy.
- Harry. – wyszlochała moja mama i przytuliła mnie mocno. Objąłem ją, przytulając do siebie. – Jestem z ciebie taka dumna, słonko. Jestem teraz najszczęśliwszą matką na świecie, widząc, ze wychowałam tak wspaniałego mężczyznę. – powiedziała, całując mnie w czoło. – Bardzo cię kocham, Harry i nigdy nie była tak dumna jak w tej chwili.
- Też cię kocham, mamusiu. – szepnąłem. Anne odsunęła się i poszła zająć swoje miejsce przy stole. Na samym końcu, gdy już wszyscy życzyli nam wszystkiego najlepszego, podeszła do nas…Lottie. Spojrzałem katem oka na Lou, który wydawał się być równie zaskoczony jak ja.
- Lottie ? – szepnął niepewnie.
- Cześć.. – szepnęła, po czym wzięła głęboki oddech i powiedziała, patrząc na nas oboje, swoimi niebieskimi oczami. - Przyszłam, ponieważ chcę was przeprosić. Wiem, ze może jest już na to za późno, ale przepraszam. Przepraszam za to wszystko co powiedziałam kiedyś. Za to jak was traktowałam. Za moje całe dotychczasowe zachowanie. – zakończyła, patrząc w swoje stopy. Lou podszedł i położył jej dłoń na ramieniu, szepcząc.
- Cieszę się, ze Lottie, moja Lott wróciła. – po czym przytulił ją do siebie. Uśmiechnąłem się szeroko na ten widok, który rozczulił moje serce.
- A ty, Harry ? Wybaczysz mi kiedyś ? – zapytała, odrywając się od mojego męża.
- Już ci wybaczyłem. I też przepraszam. Wiesz za co. – powiedziałem z uśmiechem, obejmując ją ramieniem. Pokiwała głową i uśmiechnęła się słabo.
- Ale ja nie wiem, za co. – powiedział zdegustowany Lou.
- I nie musisz wiedzieć. – powiedzieliśmy oboje, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.

~*~
/ Treści +18 /

Dochodziła właśnie północ, gdy po raz kolejny już zostałem porwany do tańca przez jakąś ciotkę. Oczywiście nie marudziłem, ten dzień był najważniejszym w moim całym życiu. Zdecydowanie. Rozglądnąłem się po sali, dostrzegając Harry’ego, tańczącego z moją mamą. Uśmiechnąłem się czule na ten obrazek. Gdy piosenka skończyła się, podziękowałem swojej partnerce i podszedłem an mojej rodzicielki i mojego męża.
- Mamuś, porywam ci tego tancerza. – mruknąłem, obejmując loczka w pasie, od tyłu. Moja rodzicielka uśmiechnęła się ciepło i powiedziała.
- Bierz go, bierz. I tak z tego co mówił Harry zaraz znikacie.
- Tak ? – zapytałem zdziwiony. Myślałem, że będziemy jak państwo młodzi bawić się do rana z resztą gości.
- Tak, kochanie. Tak. – odpowiedział Hazz, łapiąc mnie za rękę z uśmiechem. Mama popatrzyła na nas, po czym ucałowała nas w czoła i poszła do swojego stolika. Objąłem Cyrly’ego w pasie, chowając twarz w jego szyi i zaczęliśmy bujać się w rytm muzyki. – Zaraz porywam cię do naszej sypialni. – wymruczał mi cicho do ucha, przygryzając je. Poczułem rozchodzące się gorąco po moim ciele i przyjemne dreszcze w dole kręgosłupa.
- Do sypialni mówisz ? – mruknąłem.
- Tak, kochanie. Chodź, uciekamy. – szepnął i złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę wyjścia. Wyszliśmy niepostrzeżenie, tak że nikt nas nie zauważył i windą udaliśmy się na ostatnie piętro. Harry wyciągnął klucz z kieszeni i otworzył drzwi naszego apartamentu, puszczając mnie przodem. Uśmiechnąłem się lekko, wchodząc do środka po czym zamarłem. Dla niektórych może to wydawać się tandetne, ale ja byłem zachwycony. Cały korytarz do sypialni wypełniały świeczki  i płatki róż. Odwróciłem się do niego, gdy akurat zatrzasnął drzwi i przycisnąłem go do ściany całując mocno. Oplótł moją talię dłońmi, przyciskając mnie mocniej. Zamruczałem w jego usta, gdy podniósł mnie do góry, na ręce i nie przestając pieścić moich warg zaniósł mnie do sypialni, kładąc lekko na łóżku.
- Jest idealnie. – mruknąłem w jego szyję, ściągając z niego marynarkę i odwiązując krawat.
- Musi być. – jęknął w moje usta, zdejmując ze mnie górną część odzieży. Lubiłem go gdy był taki stanowczy. Przyciągnąłem go do delikatnego pocałunku, łączącego nasze wargi w miłosnym tańcu. Utonęliśmy w miękkiej, czerwonej, jedwabnej pościeli, splątani w swoim uścisku.
- Chcę cię dzisiaj. – jęknął w moje wargi chłopak. Otworzyłem leniwie powieki, napotykając jego zielone tęczówki. – Chcę cię poczuć dzisiaj. Pierwszy raz. – mogę przysiądz, że jęknąłem słysząc te słowa. Możecie być w szoku lub nie, ale ja i Harry jeszcze się razem nie kochaliśmy. Odkąd się znamy, czyli będzie już przeszło trzy lata, nie uprawialiśmy seksu. Owszem często się pieściliśmy na różne sposoby, ale do tego zbliżenia jeszcze między nami nie doszło. Chłopak bał się po tym co go spotkało, a ja nie naciskałem, bo nie zależało mi an tym tak bardzo. Chciałem przede wszystkim by był ze mną szczęśliwy i by nasz związek nie opierał się tylko na tym jednym aspekcie. Dotrwaliśmy razem do tego momentu, do naszego ślubu i byłem z nas bardzo dumny.
- Jesteś pewny? Wiesz, że ja poczekam tyle ile trzeba będzie. – powiedziałem, czule głaskając go po policzku. Spojrzał mi prosto w oczy, szepcząc.
- Chcę tego, chcę to poczuć. Chcę być z tobą jeszcze bliżej. Chcę ciebie w sobie. Chcę cię kochać najbardziej jak to możliwe i na wszystkie sposoby. – nachylił się i pocałował mnie czule.
Po chwili, a być może i godzinie leżeliśmy splątani w pościeli, ocierając się o siebie nagimi ciałami, ciągle i bez ustanku pieszcząc swoje usta. Przyssałem się do szyi mojego męża, zostawiając okazałą malinkę.
- Teraz wszyscy będą wiedzieć, ze należysz tylko i wyłącznie do mnie.
- Tak, po tym. Jak i również po tym. – jęknął, wskazując na obrączkę, znajdującą się na jego prawej dłoni. Uśmiechnąłem się czule, całując jego dłoń i przebiegłem swoimi rękoma po jego plecach, do pośladków, delikatnie masując jego wejście. Czułem jak się lekko spiął, więc pocałowałem do czule, chcąc rozproszyć jego uwagę. Udało mi się to, nawet dość skutecznie, bo chwilę potem penetrowałem powoli jego wnętrze jednym palcem.
- Wszystko dobrze, kochanie? – zapytałem szeptem, poruszając palcem coraz szybciej.
- Uch…tak wszystko okej. – jęknął, wijąc się dookoła mojego palca. Po chwili dołączyłem drugi, poruszając nimi coraz szybciej. – Lou… Już proszę. – jęknął. Wyciągnął palce z niego i pocałowałem go w policzek szepcząc.
- Odwróć się.
- Nie. Chcę cię widzieć, kochanie. – mruknął, po czym podciągnął swoje kolana do klatki piersiowej. Poczułem suchość w ustach, na myśl o tym co mam zaraz zrobić. Powoli ustawiłem się między jego nogami i potarłem swoim członkiem jego wejście. Jęknął cicho, błagając mnie wzrokiem bym zaczynał. Pchnąłem lekko do przodu zanurzając w nim główkę. Sapnął lekko, prosząc bym kontynuował. Poruszyłem się do przodu, wchodząc w niego całą długością. Splotłem nasze palce razem, patrząc mu prosto w oczy.
- Wszystko okej ? – zapytałem szeptem. Pokiwał głową na znak zgody i jęknął gdy zacząłem się wycofywać. Zacząłem poruszać się powoli w tył i przód, patrząc na jego reakcję. Odchylił głowę do tyłu, jęcząc przeciągle. Wchodziłem w niego coraz szybciej, samemu cicho pojękując. Objął mój pas nogami i obrócił nas tak, ze znajdował się na mnie, ujeżdżając mnie powoli. Patrzyłem zafascynowany jak mój penis znikał w jego wnętrzu, to pojawiał się znowu. Patrzył mi przy tym prosto w oczy, jęcząc i wzdychając moje imię. Wyglądał jak uosobienie seksu. Spocony, jęczący i seksownie się poruszający. Czułem, ze nie wiele mi już brakuje.
- Harry…jaa… - jęknąłem, ostrzegając go. Wyczuł o co mi chodzi, bo przyspieszył ruchy i po chwili oboje doszliśmy jednocześnie jęcząc swoje imiona. Opadł na mnie, całując mnie zawzięcie w usta i przekręcił mnie na brzuch, całując moje plecy. Nie spodziewając się jego ruchów, krzyknąłem gdy wbił się we mnie całą swoją długością.
- Ohhh boże. Harry. – jęknąłem głośno, gdy zaczął powoli poruszać się we mnie. Przekręciłem głowę w bok i nasze usta zderzyły się ze sobą w namiętnym pocałunku. Teraz to nie był seks. My uprawialiśmy miłość. To jak poruszał się we mnie. Powoli i zmysłownie, ocierając o każdy zakamarek mojego wnętrza, przyprawiał mnie o deszcze. Czułem, ze jestem blisko. Mimo, że tak krótko to trwało ja już prawie dochodziłem.
- Harry… - jęknąłem ostrzegawczo, przyspieszył ruchy i doszedł we mnie, a po chwili ja wystrzeliłem z głośnym krzykiem. Chłopak opadł na moje plecy, cały czas będąc we mnie. Jęknąłem głośno i pocałowałem go w policzek. – Jesteś najlepszy, kochanie.
- Kocham cię, Lou.
- Ja ciebie też, Harry. Na zawsze.
- Na zawsze. – szepnął, składając czuły pocałunek na moich opuchniętych już wargach. Pocałunek na wieczność.
_______________________________

dotarliśmy właśnie do ostatniego rozdziału ;)) Uhh ciężko jest mi się żegnać z tym opowiadaniem. Został nam jeszcze tylko epilog, który dodam w przeciągu tygodnia. Chcę Wam już podziękować za ponad 13500 wejść  < 33 Jesteście cudowni ! < 333 Myślałam nad następnym opowiadaniem i jestem pewna, że będzie o Larry'm myślę z domieszka Narry'ego i Ziall'a ;)) A jaką fabułę byście chcieli? Macie jakieś pomysły, propozycje? Jeśli tak to pisać. Ja już mam taki ogólny zarys ale może macie jakieś lepsze pomysły od mojego ;)) I chciałbym gorąco poprosić z racji tego, ze to ostatni rozdział i został tylko epilog, by KAŻDY, ALE TO KAŻDY kto przeczyta skomentował ten rozdział ! Byłąbym niezmienie wdzięczna ! < 33 Kocham Was wszystkich i do zobacznia przy epilogu oraz czekam na Wasz pomysły dotyczące kolejnego opowiadania ! < 33
PS. Mam do Was jeszcze jedną prośbę i pytanie. Kto z Was umie robić takie piękne nagłówki na blogi? I jak to zrobić, zeby one były na środku strony, bo wiele razy próbowałam umieścić tam zdjęcie lub coś ale sie nie udawało? Pomóżcie mi, bo chciałbym, zebym kolejny blog był jeszcze piękniejszy. Jeśli ktoś mógłbym mi pomóc to dziękuje z góry. :) Love You All !

czwartek, 28 marca 2013

Twentysecend.



- Chodźmy już Hazz, bo twoja mama, Gemma i dziadkowie czekają na nas ! – powiedziałem, chcąc pospieszyć chłopaka, który nie mógł się zdecydować, którą koszulkę założyć. Zaraz miała się rozpocząć kolacja wigilijna, a on nie mógł się wyrobić. Bardzo cieszyłem się na to wydarzenie. Byłem szczęśliwy, mogąc spędzić tak ważny dzień w towarzystwie mojego ukochanego i jego rodziny, a na dodatek dziś są moje urodziny. Zastanawia mnie czy Harry o nich zapomniał, bo od rana zachowuje się tak dziwnie. Nie złożył mi życzeń, ale tym się nie przejmuję, tylko taki zdenerwowany chodzi z kąta w kąt. W końcu wyszedł zza drzwi łazienki, a ja poczułem, że zaschło mi w gardle na jego widok. Miał na sobie obcisłe, niczym druga skóra czarne rurki, białą koszulkę z napisem ‘ I believe in us. ‘  oraz szarą marynarkę. – Uhh…wyglądasz dziś cholernie gorąco. – mruknąłem, obejmując go w pasie. Zachichotał.
- Lou, nie zawstydzaj mnie, tylko chodźmy już na dół, bo czekają. – powiedział i pociągnął mnie do salonu gdzie czekała na nas reszta jego rodziny. Pokój był oświetlony małą lampką i kolorowymi światełkami z choinki. W połowie drogi zatrzymałem się.
- Ej, Lou co jest ? – zapytał zdziwiony chłopak.
- Nie powinno mnie tu być. – szepnąłem nagle to sobie uświadamiając. To niesamowity dzień. Harry powinien spędzić ten dzień tylko z rodziną i najbliższymi, a ja będę im tylko przeszkadzał.
- Co ? O czym ty mówisz ? – zapytał zdezorientowany chłopak.
- To czas tylko dla rodziny, powinieneś spędzać z nimi tylko ten czas. – powiedziałem, patrząc w swoje stopy. Chłopak uniósł mój podbródek dłonią i powiedział.
- Lou, nie pierdol głupot. Od momentu gdy powiedziałem ci, że cię kocham należysz do mojej rodziny. Zrozum, jesteś w moim sercu. Kocham cię i nigdy nie przestanę. – szepnął, łapiąc moją twarz w dłonie i pocałował mnie delikatnie w usta. Uśmiechnąłem się i powiedziałem w jego wargi.
- Też cię kocham. A teraz chodźmy. – pociągnął mnie za rękę, wchodząc do salonu i usiedliśmy przy stole , trzymając się za ręce. Mama lokatego przyrządziła wspaniałe jedzenie i następne dwie godziny miło spędziliśmy jedząc pyszności i rozmawiając na różnorakie tematy. Rodzina Harry’ego bez problemu mnie zaakceptowała, a jego babcia już traktuje mnie jak drugiego wnuka. Są niesamowicie mili i wyrozumiali. Koło godziny dwudziestej, mój chłopak podniósł się z krzesła i powiedział podekscytowany.
- Teraz prezenty ! – pisnął i podszedł do choinki. Wszyscy zaśmialiśmy się cicho i również podeszliśmy do drzewka. Curly rozdał prezenty dla każdego. Mój był w malutkiej paczuszce, ale czekałem z jego otwarcie, aż zostaniemy tylko we dwoje. Harry zachwycał się czapką i srebrnym łańcuszkiem ode mnie. Widząc uśmiech na jego twarzy czułem takie ciepło na sercu. Wyglądał jak mały chłopiec. Kochany, mały i tylko mój. Gdy wszyscy już oglądnęli swoje prezenty, oprócz mnie włączyliśmy telewizor i oglądaliśmy po raz tysięczny już Kevina samego w domu. Siedziałem z Harry’m na fotelu, przytuleni i patrzyliśmy w ekran.
- Czemu nie otworzyłeś swojego prezentu ? – zapytał mnie loczek. Spojrzałem na niego i szepnąłem.
- Bo wiem, że jest od ciebie i chcę to zrobić z tobą i tylko z tobą.
- To dobrze, bo mam jeszcze jeden, a też chciałem ci go dać na osobności. – odpowiedział, całując mnie lekko w policzek, po czym wtuliłem się w jego klatkę piersiową i przymknąłem oczy, patrząc w ekran i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

~*~

Poczułem jak ktoś kładzie mnie na czymś miękkim i otworzyłem lekko oczy widząc nad sobą uśmiechniętego Hazze.
- Co jest? – zapytałem, podnosząc się nieprzytomnie do góry i przetarłem oczy.
- Zasnąłeś, więc przyniosłem cie do pokoju. – powiedział, całując mnie w czoło.
- Mhmm…już się wyspałem. – mruknąłem, siadając po turecku na łóżku i wyciągnąłem z kieszeni małe pudełeczko. – Teraz chyba mogę otworzyć, prawda ?
- Możesz, ale zaczekaj jeszcze chwilę. – poprosił i wstał, by zamknąć drzwi. Zgasił światło i zapalił dwie świeczki na stoliku nocny, po czym zabrał coś z niego i usiadł naprzeciwko mnie. Uśmiechnąłem się i powoli zacząłem odpakowywać prezent. Otworzyłem go i zamarłem. Na mięciutkiej, czerwonej gąbeczce spoczywał złoty, cieniutki łańcuszek z zawieszką. Wziąłem go delikatnie między palce i uniosłem do góry. Były tam zawieszone złączone litery H i L. uśmiechnąłem się przy łzy, po czym nachyliłem się i pocałowałem go lekko w usta.
- Dziękuje. Jest piękny. – szepnąłem, po czym odwróciłem się tyłem i zapytałem. – Zapniesz mi go, proszę ? – podałem mu ozdobę i po chwili miałem ją już na szyi.
- Podoba ci się ?
- Jest naprawdę pięknu. – szepnąłem. Odwróciłem się do niego przodem i wpiłem w jego usta, zaciskając dłonie w jego bujnej czuprynie. Oddał mój pocałunek, obejmując mnie w tali. Po chwili oderwał się i spojrzał mi w oczy mówiąc.
- Mam coś jeszcze… - wyciągnął drugie małe pudełeczko.
- Ale po co ? Jeden wystarczy. – szepnąłem.
- Tamten był świąteczny, a ten jest urodzinowy, kochanie. – powiedział, a ja spojrzałem zaskoczony. – Myślałeś, że zapomniałem ?
- Szczerze to tak. – wyznałem.
- Nie mógłbym. – szepnął i potarł mój policzek. – Louis. Wiesz, że cię bardzo kocham. Kocham to jak się uśmiechasz. Kocham jak się rumienisz, kocham jak marszczysz nos. Kocham jak co chwila poprawiasz grzywkę, kiedy opada ci na oczy. Uwielbiam twoje kolorowe spodnie i słabość do szelek. Kocham twoją miłość do marchewek w każdym wydaniu. Uwielbiam jak jesteś zazdrosny. Kocham kiedy wpatrujesz się we mnie choć myślisz, że ja tego nie widzę. Lubię gdy łapiesz moją dłoń, gdy gdzieś razem wychodzimy. Kocham gdy całujesz mnie w czoło, bo wtedy czuję, że komuś na mnie zależy. Uwielbiam cię za to, że zawsze witasz mnie czułym pocałunkiem rano i tak samo mnie żegnasz wieczorem. Kocham cię za to, że jesteś cierpliwy jeśli chodzi o te sprawy, że na mnie nie naciskasz i czekasz aż będę gotowy. Po prostu bardzo cię kocham i chcę, żebyś wiedział o tym. Jak również chcę ci złożyć obietnicę, że już nigdy cię nie zostawię, że cię nie opuszczę. Przyrzekam ci, jesteś najważniejszy w moim życiu i tak bardzo cię kocham. Kocham cię, Louis. – powiedział, a ja patrzyłem na niego przez łzy, które spływały po moich policzkach. Pociągnąłem nosem i przywarłem do jego warg, całując je namiętnie.
- Też cię kocham. Tak mocno. – szepnąłem w nasze wagi. Oderwał się ode mnie i wziął moją dłoń, po czym wyciągnął z pudełeczka srebrną obrączkę i nałożył mi ją na środkowy palec prawej dłoni, mówiąc.
- Kocham cię i chcę, żebyś zawsze o tym pamiętał. Obiecuję ci, że nigdy cię nie zostawię. Że zawsze już będziesz w moim sercu. Obiecuję kochać cię i szanować, zawsze i wszędzie. Obiecuję, że będę przy tobie niezależnie od sytuacji. Obiecuję ci wieczność. – szepnął, po czym ucałował moją dłoń. Rozpłakałem się na dobre i wtuliłem w jego szczupłe ciało.
- Tak bardzo cię kocham. – wyłkałem w jego szyję. Przytulił mnie mocno, chowając twarz w moich włosach.
- Jesteś mój.
- Jestem twój, Harry. Tylko twój. Wczoraj, dziś, jutro i zawsze. – szepnąłem zatapiając nasze usta razem w pocałunku. Najcudowniejszym pocałunku, pełnym naszej miłości.

__________________________________________________

Witam ! Bardzo, bardzo, bardzo Was przepraszam, ze rozdział dopiero dziś, skoro miał być w sobotę lub niedzielę, ale cóż wystąpiły małe problemy i nie miałąm totalnie czasu. Przez weekend musiałam napisac pracę na konkurs z języka polskiego, ale opłacało się bo na szkolnym etapie zajęła pierwsze miejsce i teraz poszła na kolejny. :)) ale no rozdział jest, choć wiem, ze krótki i taaaaaaaki słodki hehe ^^ został jeszcze jeden i epilog. I tutaj mam do Was pytanie. Czy mielibyście ochotę na moje kolejne opowiadanie ? Też o Larry'm ale mogę wpleść jakiś inny bromance. Co o tym myślicie i co byście chcieli w następnej historii? :))) czekam na Wasze pomysły i komentarzee ! a kolejny rozdział myślę w niedziele-poniedziałęk a moze wcześniej bo teraz wolnee !
Do zobaczeeeeniaaa !  < 33333