niedziela, 17 lutego 2013

Seventeenth


- Może byście zrobili coś pożytecznego, a nie przeleżycie cały dzień na tej kanapie ! – powiedział Zayn, wchodząc do salonu ze swoim chłopakiem i spoglądał na mnie i Louis’iego przytulonych oraz oglądających TV.
- A co mamy niby robić ? Niall idzie na noc do Alex, co swoją drogą jest dziwne, że moje wujostwo się na to zgodziło. A wy na randkę, więc my sobie zrobimy wieczór przed telewizorem z beznadziejnymi filmami. – odpowiedziałem. Chłopcy pokręcili głową z bezradnością.
- Macie chatę wolną i spędzicie wieczór z chujowymi komediami ? Boże. – mruknął mulat. – Z kim ja żyję !
- Coś ci nie pasuje, Malik ? – zapytał Lou.
- Nie, ale nie rozumiem, jak można nie wykorzystać takiej okazji. – mruknął.
- Wiesz, my nie będziemy tacy jak ty i Liam i nie mamy zamiaru pieprzyć się jak koty, co dziesięć minut ! – odpowiedział mu Loui.
- Nie obrażaj kotów ! – powiedziałem z udawanym oburzeniem. Szatyn popatrzył na mnie z miłością w oczach i pogłaskał po policzku.
- Wybacz Hazz, nie chciałem.
- Ej, no ! Boże rzygam już tą waszą miłością. Tacy słodcy. – powiedział Zayn ostentacyjnie przewracając oczami.
- Ej, Zee ! Czy ja się nie przesłyszałem i Lou na serio użył tego słowa na ‘ p ‘ ? – włączył się do rozmowy Liam. Obserwowałem ich i zastanawiałem się jak to możliwe, że oni mają już po 18 lat, a zachowują się jak dzieci.
- Faktycznie ! Harry źle na niego działa. Louis przeklina, tak często się nie rumieni i coraz trudniej zawstydzić go zbereźną uwagą. – powiedział Zayn udając przerażonego.  – Harry ! To wszystko twoja wina !
- Moja wina ? Chyba zasługa. – prychnąłem opierając brodę o ramię Lou. – I wcale nie działam na niego źle, Malik. Może lepiej idźcie już na tę randkę i dajcie nam pooglądać TV.
- Ja tam i tak wiem, że gdy tylko wyjdziemy to Hazza rzuci się na Lou i na całusach się nie skończy na pewno. – powiedział mulat, na co jego chłopak parsknął śmiechem.
- Słyszałem ! – powiedział Lou oburzony. – Wyjdźcie już i nawet mnie nie wkurzaj Zayn !
- Wychodzimy, a wy gołąbeczki bawcie się dobrze tylko nie zepsujcie kanapy. – powiedział Pakistańczyk na co oberwał jeszcze poduszką w twarz, po czym słychać było już tylko trzask drzwi frontowych i zostaliśmy we dwoje. Przytuliłem się do chłopaka, a on objął mnie ramieniem przyciągając jeszcze bardziej do siebie. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, a ja zastanawiałem się nad słowami mulata. Podpuszczał nas to wiem, ale jego słowa zasiały w moim umyśle pewny obraz. Myślałem nad moim zbliżeniem z szatynem. To oczywiste, że pragnąłem go mieć jeszcze bliżej siebie niż do tej pory, ale również bałem się czy on tego chce. Nie chcę go do niczego zmuszać, ostatnie czego bym pragnął to zranienie go. Moje myśli przerwało delikatne muśnięcie na szyi. Popatrzyłem w dół i zobaczyłem Lou przesuwającego ustami na mojej żuchwie.
- Mmm co ty robisz kociaku ? – mruknąłem cicho.
- Ściągam twoją uwagę na siebie. – odpowiedział w moją skórę, całując dalej linie mojej żuchwy. Westchnąłem cicho, gdy zassał delikatną skórę tego miejsca. – Miałem ci coś wynagrodzić, prawda ? – szepnął, całując moją szyję, schodząc coraz bardziej w dół w stronę obojczyków.
- Prawda. – odpowiedziałem, ciągnąc jego głowę w górę i wpijając się w jego malinowe usta. Z pasją oddał mój pocałunek, wplatając chude palce w moje włosy. Chwyciłem go w pasie przyciągając do siebie tak, że usiadł mi okrakiem na kolanach. Nasz pocałunek z czułego i delikatnego, przeradzał się w coraz bardziej gwałtowny i namiętny. Przyciągnąłem go jeszcze bliżej siebie, likwidując jakąkolwiek przestrzeń między nami. Oddawał zachłannie moje pieszczony, drapiąc paznokciami lekko mój kark. Przygryzłem jego wargę, na co chłopak odpowiedział mi jękiem i rozwarciem ust, tak że mój język mógł bez problemu wedrzeć się do jego wnętrza. Szybko odpowiedział na mój atak i rozpoczęliśmy taniec naszymi językami. Sunąłem dłońmi po jego umięśnionych plecach, zaciskając na jego bokach, lekko szczypiąc skórę przez cienki materiał koszulki. Poruszył się lekko na moich kolanach, ocierając się o mojego pobudzającego się powoli członka, na co jęknąłem w jego usta. Czułem jak uśmiech się przez pocałunek.
- Lou ? – mruknąłem w jego usta, nie zaprzestając pieszczenia jego warg.
- Mm ?
- Twoja sypialnia ? – zapytałem niewyraźnie. Chłopak oderwał się od moich ust i popatrzył w moje oczy, swoimi błyszczącymi w tej chwili tęczówkami. Pokiwał twierdząco głową, po czym zachłannie wpił się w skórę mojej szyi, wywołując tym u mnie westchnienie. Zsunąłem dłonie w dół jego pleców, przez pośladki, aż w końcu złapałem jego uda i uniosłem do góry. Kurczowo złapał się mojej szyi, by nie wypaść z moich ramion.
- Trzymaj się , kochanie. – mruknąłem i zacząłem iść z nim po schodach do jego pokoju. Będąc już na piętrze, przycisnąłem go swoim ciałem do ściany i wpiłem w jego usta, przenosząc ręce na pośladki i ściskając je lekko. Chłopak wygiął się lekko w moich ramionach.
- Harry… - westchnął cicho, wprost do mojego ucha. Ten dźwięk był tak podniecające, że nie patrząc na nic, z kopniaka, bardzo subtelnie otworzyłem drzwi pomieszczenia, po czym mocno je zatrzasnąłem i skierowałem się w stronę łóżka. Rzuciłem go na niego, po czym zająłem miejsce na jego biodrach, pieszcząc jego szyję mokrymi, gorącymi pocałunkami. Louis zacisnął dłonie w moich lokach, wzdychając cicho z przyjemności jaką mu dawałem. Złapałem go za ramiona, prosząc by usiadł i zdjąłem jego koszulkę, rzucając ją gdzieś w kąt. On zrobił to samo z moją bokserką oraz koszulą dżinsową, która była na wierzchu. Wpatrywaliśmy się w siebie przez moment z lekkimi uśmiechami, po czym wróciłem ustami na jego obojczyki, pieszcząc je namiętnie. Zacząłem zsuwać się nimi coraz niżej, na klatkę piersiową. Znaczyłem ścieżkę, przez jego mostek, aż dotarłem do sutków, lekko sypiąc je palcami. Chłopak jęknął głośno, gdy zassałem jeden z nich ustami. Uśmiechnąłem się na jego reakcję i zacząłem zsuwać się coraz niżej na jego brzuch, aż dotarłem do linii spodni oraz bokserek. Lizałem wrażliwą tam skórę, obdarowywałem ją gorącymi pocałunkami. Lou wił się pode mną z przyjemności.
- Harry ! – jęknął głośno, wypychając biodra w górę. – Przestań się ze mną bawić.
Uśmiechnąłem się i bardzo powoli, drażniąc się z moi ukochanym, rozpiąłem klamrę paska, która podtrzymywała jego spodnie. Złapałem zębami guzik i pociągnąłem w swoją stronę tak, że wyskoczył z dziurki, złapałem zębami suwak i rozsunąłem, a po pokoju rozległ się cichy zgrzyt. Spojrzałem na chłopaka, który leżał z opadającą mu na oczy grzywką, przymkniętymi oczami oraz rozchylonymi ustami, spomiędzy których wydobywał się ciche westchnienia. Złapałem spodnie i zsunąłem całkowicie z jego chudych nóg, zostawiając na nim tylko opięte, czarne bokserki. Chłopak nagle złapał mnie za ramiona przyciągając do siebie i całując w usta. Oddałem ochoczo pieszczotę i naglę, znalazłem się pod nim. Louis usiadł okrakiem na moich biodrach i zaczął sunąć ustami przez całą moją klatkę piersiową, aż do dolnych partii ciała. Wzdychałem i szeptałem cicho jego imię. Zręcznie odpiął moje spodnie i szybko ściągnął je ze mnie. Obaj pozostaliśmy tylko w bokserkach. Louis delikatnie poruszył się na moich biodrach, zderzając nasze członki razem, a ja jęknąłem głośno. Szatyn uśmiechnął się i powtórzył owy czyn, powodując u mnie kolejny głośny jęk, zmieszany z jego imieniem.
- Przestań się ze mną bawić ! – warknąłem między jękami. Mój kochanek zaśmiał się tylko i złapał między swoje dłonie gumkę mojego, ostatniego okrycia i powoli, wręcz zmysłowo, zagryzając swoją wargę jakby się tego wstydził, zsunął go ze mnie. Leżałem pod nim nagi i zupełnie się tego nie wstydziłem. Powoli odgarnął grzywkę ze swoich oczu i zeskanował mnie spojrzeniem, po czym nachylił się i przejechał językiem po wewnętrznej stronie moich ud.
- Ahhh… - jęknąłem. Chłopak całował i lizał moje uda, a ja wiłem się pod nim. Nagle mój świat dosłownie się zatrzymał, gdy mój członek owinęły jego usta. Jęknąłem głośno, czując to ciepło i miękkość jego warg. Przesunął nimi po mojej długości, delikatnie pomagając sobie dłońmi. Przed oczami miałem mroczki, czarne plamy. Nie mogłem złapać oddechu, gdy czułem tam jego usta. Zaczął poruszać głowa w górę i w dół, powoli, pieszcząc dłońmi po bokach moje biodra. Szczypiąc lekko skórę. Wysunął go ze swoich ust i zassał samą główkę.
- Louis ! – jęknąłem głośno, wypychając biodra do góry. Poczułem jak jego usta wyginają się w uśmiechu, po czym wziął go całego do ust. Poruszał głowa coraz szybciej, zahaczając zębami o skórę, a ja jęczałem i głośno wzdychałem, przeplatając to z szeptami jego imienia i zaciskaniem dłoni na białym prześcieradle. Czułem, ze to już moja końcówka.
- Lou…ja….ja zaraz… - ostrzegłem chłopaka, na co on tylko zaczął mocniej ssać mojego członka, a ja wybuchnąłem. Świat zawirował mi przed oczami i straciłem zdolność oddychania.

*~*

Doszedł. Poczułem słodko-słony smak w swoich ustach i połknąłem wszystko co Hazz mi zaoferował. Oblizałem jego członka do czysta, po czym podniosłem się i naparłem na jego usta. Oddał moją pieszczotę z równie wielkim zaangażowaniem. Poczułem jak jego ręka sunie wzdłuż mojego torsu coraz niżej. Pieścił skórę mojego podbrzusza swoimi palcami, delikatnie masując, po czym jednym ruchem złapał mojego kolegę w dłoń i zaczął energicznie przesuwać po nim ręką. Jęknąłem głośno na ten kontakt, zaciskając dłonie mocniej w jego włosach. Poruszą dłonią powoli, przyspieszając co chwilę swoje tępo. Całowałem jego usta z namiętnością i zachłannością, a on oddawał je w taki sam sposób. Zdjąłem delikatnie jego dłoń z mojego członka, na co chłopak zdziwiony otworzył oczy i popatrzył prosto w moje.
- Chcę cię, Harry. – wymruczałem, patrząc prosto w jego zielone, błyszczące tysiącami iskierek oczy. Zobaczyłem w nich lekkie zawahanie, a później strach przeplatany z przerażeniem oraz zgodą. Jedno wyklucza drugie. Kiwnął głową. Nie byłem tego pewny, niby się zgadzał, a jego oczy mówiły jakby był śmiertelnie przerażony. – Na pewno ? Bo jeśli nie, to nie ma problemu. Ja zaczekam. – powiedziałem cicho.
- Nie. Jest okej. – powiedział z uśmiechem, który jeśli o mnie chodzi był wymuszony.
- Na pewno ?
- Na pewno. – odpowiedział i powoli się odwrócił. Ustawiłem się za nim i jednym palcem lekko zacząłem masować jego wejście, jednocześnie składając czułe pocałunki na jego plecach i wzdłuż kręgosłupa. Był spięty, ale rozluźnił się, a ja w tym momencie wsunąłem palec do środka. Czułem, że nie jest spięty. Poruszyłem lekko palcem, a chłopak jęknął. Dołączyłem drugi i zacząłem posuwać nimi coraz szybciej, a chłopak wił się pode mną. Ustawiłem się za nim i jednym ruchem wszedłem w niego do końca. Chłopak spiął się, ale powoli starał rozluźnić. Poruszyłem się powoli, nie chcąc sprawić mu bólu. Gdy sadziłem, że przyzwyczaił się do tego uczucia zacząłem poruszać się w nim powoli. Odnalazłem jego dłoń, którą miał obok swojej twarzy i splotłem nasze palce. Były mokre. Zamarłem i zaprzestałem swoich ruchów. Rozplotłem nasze dłonie i obiema rękami złapałem jego głowę, obracając w moją stronę. On płakał. Po policzkach spływały mu łzy. Zraniłem go.
- Boże, Harry. – wyszeptałem i szybkim ruchem wyszedłem z niego, siadając obok zapłakanego chłopaka. – Jaaa… ja przepraszam. Jesu tak strasznie cię przepraszam. Nie powinienem był.
- Nie przepraszaj. Nie masz za co. – wychlipał, ocierając łzy. – To moja wina.
- Twoja ?! Harry. Boże jestem taki głupi. Przecież ja sprawiłem ci ból. Zraniłem cię. Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. – poczułem pod powiekami łzy.
- Nie płacz. – powiedział, powstrzymując łkanie. – Nic mi nie zrobiłeś. Ja sam się na to zgodziłem.
- Harry ! Ja wszedłem w ciebie, choć widziałem, że coś jest nie tak. W twoich oczach widziałem przerażenie, ale zignorowałem to, gdy powiedziałeś, że jest okej. Boże przecież tobie się to w ogóle nie podobało, nie podniecało. Wszedłem w ciebie na chama. Boże przecież to podchodzi pod gwałt. – jęknąłem chowając twarz w dłonie. – Dlaczego się zgodziłeś, chociaż wiem, że nie chciałeś.
- Ty tego chciałeś. Chciałem, żeby ci było dobrze. Nie chciałem cię zawieść. – wyszeptał. Uniosłem głowę do góry i popatrzyłem na niego przerażony.
- Zawieść ? Harry, kochanie. – wyszeptałem i zbliżyłem się lekko dotykając skóry jego nagiego ramienia. Patrzenie na niego, siedzącego, przykrytego do pasa, ze łzami na policzkach i smutnych oczach jest przerażające. Podniósł swoje spojrzenie na mnie i w jednym momencie wtulił się we mnie. Przytuliłem go do siebie mocno. – Nigdy byś mnie tym nie zawiódł. Powiedziałem ci przecież, ze ja zaczekam, aż będziesz gotowy. Rozumiem, to twój pierwszy raz i musisz się przyzwyczaić do tej myśli. – wyszeptałem do jego ucha. Chłopak odsunął się i zmieszanym wzrokiem popatrzył w moje oczy.
- Nie pierwszy. – wyszeptał bardzo cicho. Popatrzyłem zdziwiony. To dlaczego płacze ? Tak bardzo go bolało ?
- Nie rozumiem. Harry, skarbie dlaczego w takim razie płaczesz ? – zapytałem delikatnie. – To moja wina ? Zrobiłem coś nie tak ?
- Nie, Lou. To nie twoja wina, tylko moja. Przepraszam cię.
- Nie przepraszaj mnie, tylko wyjaśnij co się takiego stało. Dlaczego, byłeś taki przerażony. Myślałem, że dlatego, że to pierwszy raz, ale skoro nie to dlaczego, kochanie ?
- Bo bałem się, że będzie tak jak poprzednio. – powiedział patrząc w swoje dłonie.
- Czyli jak ? – zapytałem cicho. – Harry, co jest ? – zapytałem, gdy z jego oczu znowu popłynęły łzy.
- Po prostu bałem się, że ty też będziesz taki, że zrobisz to na siłę. – powiedział cicho, a ja zamarłem.
- Kochanie, ktoś cię zranił ? – popatrzył mi w oczy, w których znalazłem odpowiedź. Podniosłem rękę do ust.
- Chryste panie… - wyszeptałem oszołomiony. Harry opuścił wzrok na swoje dłonie, chowając się pod kurtyną swoich loków. Przytuliłem go mocno, a on zaszlochał w moje ramię. – Kiedy to się stało ?
- Półtora roku temu czy dwa lata. Jakoś tak. – powiedział cicho, w moją szyje.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś ? Przecież, ja prawie zrobiłem teraz to samo. – wyszeptałem z bólem w głosie. Myśl, że go zraniłem wbiła się głęboko w mój umysł.
- Nie, ty zrobiłeś to, bo ja się zgodziłem. Myślałem, że będzie dobrze, ale gdy cię poczułem, to wróciło jak wtedy. – wychlipał. Mocniej go przyciągnąłem do siebie, chowając w ramionach.
- Nie powinieneś się godzić. Zraniłem cię. Harry ja cię prawie zgwałciłem jak tamten koleś. Powinieneś mi powiedzieć. Przecież bym się zatrzymał i nie wszedł w ciebie. Przepraszam cię. Bardzo, bardzo cię przepraszam. – wyszeptałem.
- Przestań mnie przepraszać. To nie twoja wina. Mogłem ci powiedzieć, ale bałem się, że jak się dowiesz, że ja… że on…. Że on mi to zrobił to mnie zostawisz, bo kto by się chciał zadawać z kimś, kogo zgwałcił własny przyjaciel. – powiedział.
- On był twoim przyjacielem ? – zapytałem zszokowany.
- Tak.
- Chcesz o tym porozmawiać ? – zapytałem delikatnie, nie chcąc go wystraszyć.
- Tak, chcę to wreszcie komuś powiedzieć, bo to milczenie mnie zabija. – wyszeptał.
- Nikomu tego nie mówiłeś ?
- Nie. Max był moim przyjacielem, od zawsze. Od piaskownicy. Razem się bawiliśmy, dorastaliśmy, wyrywaliśmy dziewczyny. Po prostu najlepsi kumple. Raz podczas jakiejś domówki graliśmy wszyscy w butelkę. Wypadło na to, że musiałem się z nim przelizać. Zrobiliśmy to. Ale problem w tym, że mi się spodobało. Zacząłem się zastanawiać nad swoją orientacją, czy aby na pewno jestem hetero, bo nie mogłem o tym zapomnieć. Powiedziałem mu o tym, okazało się, że on niby też coś do mnie czuje i ok. byliśmy razem dwa tygodnie, a później poszliśmy na imprezę do jednego z kumpli. Wszystko było świetnie dopóki Max nie chciał pogadać ze mną sam na sam. Wziął mnie do takiego pokoju na samej górze i zamknął drzwi. Rozmawialiśmy, później mnie pocałował. Oddałem ten pocałunek w końcu czemu nie, ale później… on zaczął mi się dobierać do spodni. Próbowałem go odepchnąć, powstrzymać, ale był silniejszy. Zdarł ze mnie spodnie i… i … - próbował mówić dalej, ale nie mógł dać rady.
- Okej Hazz. Wiem co było dalej. Nie musisz nic mówić. – powiedziałem i przytuliłem go mocno. Czułem na szyi, że dalej płacze, więc trzymałem go mocno przy sobie i kołysałem. – Tak mi przykro z tego powodu, Hazz. Gdybym tylko wiedział byłbym delikatniejszy. Przepraszam naprawdę.
- Nic się nie stało, Lou. Ja przepraszam, że nic nie powiedziałem. Powinienem.
- Kocham cię, Hazza. Nigdy o tym nie zapominaj.
- Też cię kocham. – wyszeptał i pocałował lekko moje usta. Odsunąłem się od niego i poklepałem miejsce pod kołdra obok siebie, wczołgał się i położył głowę na mojej klatce piersiowej, przytulając mocno. Nagle rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Odebrałem.
- Halo ?
- Lou ? – usłyszałem po drugiej stronie głos roztrzęsionego Liam’a. Płakał ?
- Li ? Co jest ?
- Bo, Lou. Nie wierze, ze to się stało. Nie mogłem nic zrobić. Oni po prostu podbiegli i go zabrali. Pojechali, a ja nie wiem gdzie.
- Ale kto ? Kogo zabrali ? Co się dzieje ?
- Porwali Zayn’a…..

_______________________________

jeeestem z 17 ;D boże powiem, że ten rozdział piało mi się szczególnie ciężko, bo nie chciałam zepsuć tej sceny, ale i tak ją zjebałam, wybaczcie... ;( mam nadzieję, że skomentujecie i wyrazicie swoją opinię co do tego rozdziału ;)) jest mi troszkę smutno, że pod 16 było tylko 8 komntarzy, a pod wcześniejszymi 11 czy 14, ale moze wam się nie podobało ;)) Ok to następny myślę ze we wtorek-środę ;)) Dziś jestem trochę przybita, więc nie będę się rozpisywać ;) Do zobaczenia przy kolejnym *.. *
CZYTASZ=KOMENTUJ !

20 komentarzy:

  1. Po 1. Larry!
    Po 2. W koncu Hazza zwierzył się Lou, wgl komukolwiek.
    Po 3. Do chuja dlaczego porwali Zayn'a, znajde ich i razem z Liam'em ich zabijemy! #DziwnaJa
    Hahah za bardzo się wczuwam w to opowiadanie xD Ale to dobrze, bo zawsze jestem w stanie sobie wszystko idealnie wyobrazić w jakiej sytuacji się znajdują mimikę i wgl.. A to dzięki Tobie!
    To opowiadanie jest serio świetne <3
    Czekam na ciag dalszy i dalej przeżywam że porwali Zayn'a mam nadzieję że nie zmuszą go do prostytucji..
    To ma w sobie tyle emocji *o*
    Ale się rozpisałam.. xD
    Mam nadzieję że ten komentarz cie zmotywuje (sama nie wiem do czego ale ok.)
    Dobra teraz na serio, czekam na następny.
    Pozdrawiam xx
    @Zaawsze_Spoko

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojacie jaki mega długi, lubie too <3
    Ta scena z Larrym, coś wspaniałego i wcale nic nie zjebałas ;)
    No ale kurwa jak to porwali Zayna? ;c niech nic mi się nie stanie no, bo jak mu coś zrobią, to ja im coś zrobię ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Hazz, ale dobrze, że w końcu powiedział Lou. Czekam na nn. : ) Dodawaj szybko !
    Zapraszam do mnie ---- > http://causeoflifee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie nie nie nie czemu no? Najpierw Harry a póżniej porwali Zayna. Nie no ja się nie zgadzam. Rozdział bardzo dobrze napisany. Czekam na następny
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww Larry :) slodko :) ale pod koniec sie wzruszylam biedny Hazz :( ojeje i do tego porwano Zzayna ! :// duzo sie dzialo :/ czekam

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział wspaniały *-* Larry był tutaj taki uroczyy :)
    ALE JAK TO DO JASNEJ ANIELKI PORWANO ZAYNA?! WTF?! ;O Dodawaj szybko następny ;)
    Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
    U mnie nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham ciebie i to opowiadanie;***

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedny Harry. Jestem ciekawa co dalej z Zayn'em. Ogólnie rozdział jak zawsze świetny. :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Larry! Boże jakie to słodkie!! Ale dlaczego porwali Zayna?! :C

    OdpowiedzUsuń
  10. Aww. *-* Urocze. ! Jak Harry się rozpłakał to nie wiedziałam co myśleć. A tu się okazało że ktoś go zgwałcił. :O
    Ale zastanawia mnie czemu porwali Zayna. O_o
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. ^ ^

    http://completely-different-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Biedny Harry. tak bardzo mi go szkoda :(
    Dalej... Boże Zayn???? Co się stało??? To ci od dziwek prawda???
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  12. Tyle wrażeń, że nie wiwm od czego zacząć. Niech będzie, wypiszę w punktach:
    1. Larry!!!
    2. Wreszcje Haz zwierzył się Louis'owi.
    3. Ogółem scena w łóżku, jak Harry płakał.
    4. Co z Zayn'em?!
    5. Czemu go zabrali?!
    6. Kto go zabrał?!
    7. Rozdział ZajebiścieMegaPrzeokropnieŚwietny!!! Nic nie zjebałaś, było idealnie!
    8. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    9. Duuuużoo weny!!
    10. Można prosić o informowanie o nowościach na tt? Byłabym baaaardzoo wdzięczna. Mój tt: @Love_Larry4ever ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. cześć ;) Nominuję cię do Liebster Awards ! :>
    więcej informacji u mnie, gratuluje ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. bidwsufghebrdofvighnb *______________________*
    Nie umiem wyrazić słowami jakie to opowiadanie jest zajebiste *.*
    Uwielbiam je jak się dorwałam przeczytałam wszystkie rozdziały jest świetne. Pisz jak najdłużej tego bloga :D
    Jest środa mam nadzieję że dziś dodasz nowy rozdział :P
    Nie mogę się doczekać :D
    Życzę duuuużo weny <3
    Zux

    OdpowiedzUsuń
  15. piszesz tak interesująco, że aż nie można się doczekać nexta :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. ŚWIETNY BLOG!! Jak masz czas to zapraszam do mnie ;) jak możesz skomentuj!!
    http://life-is-special-with-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetnie piszesz *.*
    ZApraszam chetnych na mojego bloga
    http://day-to-day-together.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniale, że Harry powiedział wszystko Louisowi. Lou to chyba jedyna osoba, która może mu pomóc. On go kocha i to się liczy. A Hazza o tym wie. Wie, że może ufać Louisowi i to jest wspaniałe. No i to jak Lou zachował się na reakcję Hazzy, był po prostu wspaniały, taki wyrozumiały! :)
    Ale Zayn! O mój pieprzony boże! Nie!
    Kontynuuje czytanie ;)
    ~Salomea
    stylinsoncamp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. 56 year-old Librarian Fianna Bottinelli, hailing from Vancouver enjoys watching movies like Donovan's Echo and Amateur radio. Took a trip to Al Qal'a of Beni Hammad and drives a Oldsmobile F-88. czytalem to

    OdpowiedzUsuń
  20. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń