sobota, 5 stycznia 2013

Tenth.

(włączcie sobie ! )

      Siedziałem, słuchając muzyki przez słuchawki i paląc jednego papierosa za drugim. Dochodziła właśnie 17. Kończyłem już kolejną fajkę z kolei, gdy do pokoju wbiegła mi rudowłosa i szybko wyciągnęła słuchawki z moich uszu. Popatrzyłem na nią i stwierdziłem, ze pewnie wybiera się do Niall’a, bo była wystrojona.
- Chcesz czegoś ? – zapytałem spokojnie zwijając słuchawki.
- Tak. Ubieraj się. – powiedziała i rzuciła się w stronę mojej szafy. Zamrugałem kilka razy, zdziwiony jej zachowaniem.
- Chwila. Moment. Może tak jakieś wyjaśnienia ? Po co mam się ubierać, skoro nigdzie się nie wybieram ? – zadałem jej pytanie.  
- Już się wybierasz. – powiedziała, wyciągając obcisłą, białą bokserkę z szafy oraz czarne rurki z obniżonym krokiem, a do tego dżinsową koszulę. Rzuciła te rzeczy obok mnie i powiedziała. – Albo ubierasz się sam, albo ci pomogę.
- Ale tak może choć słowo wyjaśnienia ? – zapytałem ironicznie, zwlekając się z łóżka i ściągając z siebie bluzę, po czym założyłem koszulkę, a na tyłek wciągnąłem spodnie.
- Idziesz ze mną do chłopaków. – powiedziała.
- Ale ty przecież idziesz spotkać się z blondynem. Po co wam ja ?
- Będzie tam jeszcze Zayn itd. więc posiedzisz z nimi, z resztą też cię zaprosili. – odpowiedziała, podając mi koszulę i ciągnąc za sobą do wyjścia.
- Chwila. Pozwól mi choć telefon wziąć narwana kobieto. – mruknąłem, po czym do kieszeni wsadziłem owy przedmiot oraz fajki z zapalniczką. Palcami przeczesałem niesforne loki, założyłem białe trampki i powiedziałem. – Gotowy. Możemy iść.
Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy kierować się w stronę domu, któregoś z nich.
- A tak w ogóle, to po co mnie tak wystroiłaś ? – zapytałem od niechcenia.
- Bo musisz wyglądać seksownie, a w tym zestawie wyglądasz. I to bardzo.
- A po co ?
- Nigdy nie wiadomo jaka okazja się przytrafi. – odpowiedziała uśmiechając się tajemniczo. Ona coś kombinuje. Na pewno coś kombinuje. – pomyślałem, ale zostawiłem to w spokoju kierując się cały czas za nią. W końcu doszliśmy pod dom, któregoś z chłopaków. Alex zapukała i po chwili otworzył nam Zayn. Uśmiechnął się na nasz widok i przywitał się z moją kuzynką całusem w polik, a mi uścisnął dłoń. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do salonu jak sądzę. Usiadałem na kanapie, wcześniej witając się z Niall’em i Liam’em. Blondyn z moją kuzynką chwilowo się ulotnili, pewnie porządnie przywitać, a ja siedziałem z chłopakami i oglądaliśmy jakiś program w telewizji.
- Jak tam, Hazz ? – zapytał Li spoglądając na mnie z uśmiechem. Popatrzyłem na niego i wymusiłem słaby uśmiech.
- A nawet ok., tylko już połowa wakacji prawie i nie długo do szkoły.
- Będziesz chodził tu do szkoły ? – zdziwił się mulat.
- Tak. Zostaję tu cały rok, a może i dłużej. – powiedziałem wpatrując się w telewizor pustym wzrokiem.
- Dlaczego ? Jeśli możemy wiedzieć, oczywiście. – powiedział szybko szatyn.
- Możecie, żadna tajemnica. Mama z siostrą mnie tu wysłały za zachowanie, za palenie, za narkotyki i te wszystkie gówna. – odpowiedziałem mu spokojnie.
- Przewalone. – stwierdził mulat.
- No i to bardzo. – odpowiedziałem. Zayn przełączył na kanał muzyczny i zaczęliśmy słuchać Robbie’ego Williams’a, gdy usłyszałem za sobą głos.
- Liam, nie widziałeś może…….- nie dokończył, a rozległ się tylko jeden wielki huk. Zerwałem się jak poparzony i odwróciłem. Za nami znajdował się Lou i rozbite dwie szklanki. Wpatrywał się we mnie z przerażeniem.
- Nic ci nie jest, Lou ? – zapytałem podchodząc do niego. Schyliłem się i zacząłem zbierać większe szkła z podłogi.
- Nic, po prostu straciłem równowagę i szklanki wypadły mi z rąk. – wyszeptał. – Zostaw, ja pozbieram. – powiedział schylając się i biorąc w rękę szkła, po czym zaraz syknął głośno. Zauważyłem, że w salonie nie ma już chłopaków. Pewnie poszli na górę po coś.
- Co jest ? – zapytałem odkładając szkła na bok i podnosząc się.
- Nic, skaleczyłem się tylko. – powiedział zbierając szkół dalej. Złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem w górę, pomagając mu wstać. Popatrzyłem na jego rękę i aż się przeraziłem.
- Tylko !? Tylko ?! To jest tylko !? Człowieku rozciąłeś dłoń do ścięgna. Idziemy do kuchni. W tej chwili ! – krzyknąłem i łapiąc go za łokieć pociągnąłem do kuchni. Posadziłem go na krześle przy stole i otworzyłem pierwszą lepszą szafkę w poszukiwaniu apteczki.
- Nic mi nie jest. Poradzę sobie sam. – powiedział Lou, próbując wstać.
- Siedź ! I już ani słowa. Przecież ty mi się tu zaraz wykrwawisz. Jest ! – krzyknąłem znajdując w końcu apteczkę. Otworzyłem ją i szybko wyjąłem bandaż, wodę utlenioną i gazę. – Wstać Lou. – powiedziałem do niego i pociągnąłem w stronę umywalki. Odkręciłem zimną wodę i delikatnie polałem po jego ranie. Syknął głośno z bólu i zacisnął mocno powieki.



~*~

Stał tuż za mną, trzymając moja dłoń pod bieżącą wodą. Syknąłem z bólu i zacisnąłem powieki. Nagle poczułem jego oddech na moim karku, po czym jego cichy szept do mojego ucha.
- Zaraz przestanie boleć, Loui. – zadrżałem lekko na dźwięk jego głosu. – Dobra, wystarczy. Siadaj na krześle. – polecił mi i pociągnął w stronę siedzenia.
Usiadłem i patrzyłem jak zajmuje się moją ręką. Polał woda utlenioną, na co ja syknąłem. Piekło niemiłosiernie.  Po chwili przyłożył gazę i delikatnie zaczął owijać bandażem.
- Wiesz…- powiedział nagle, spoglądając na mnie zza swojej grzywki. – Przepraszam cię.
- Za co ? – zdziwiłem się. Nie przypominam sobie, żeby mi coś zrobił.
- Za Lottie. – odpowiedział, a ja zmieszałem się sam nie wiedząc czemu. Może dlatego, iż nie chciałem wracać do tego krępującego momentu, gdy siostra powiedziała moją tajemnicę na głos, a może dlatego, że dalej przez to cierpiałem.
- Nie ma za co. – odpowiedziałem cicho.
- Wiem, że jest. – westchnął i delikatnie w dalszym ciągu owijał mnie bandażem. – To nie tak, że ja ją chciałem przelecieć i koniec. Po prostu…- westchnął ponownie, jakby zastanawiając się jak to powiedzieć. – Jest naprawdę śliczną dziewczyną, a ja no jesu. Po prostu potrzebowałem się zabawić, a twoja siostra była pod ręką. Wiem, że to są totalne dwie sprzeczności, ale tak naprawdę nic nie zaszło. W głębi serca gdy próbowałem coś zrobić dalej, wiedziałem że ja zranię i nie dałem rady. Dlatego przepraszam, że przeze mnie się pokłóciliście i, że tak właśnie wyszło. Wybacz. – zakończył, zawiązując opatrunek. Patrzyłem na niego analizując jego słowa i w końcu odezwałem się.
- Rozumiem i cieszę się, że do niczego między wami nie doszło. To nie tak, ze nie chciałbym, żebyście byli razem czy coś, ale no cóż. Alex trochę nam o tobie mówiła i bałem się, że tylko się nią pobawisz, a później zostawisz ze złamanym sercem. – odpowiedziałem, po części mówiąc prawdę. Tak serio, nie zniósł bym widoku ich razem, trzymających się za ręce, ale to zachowałem dla siebie.
- Szczerze ? Nie interesuje mnie związek z dziewczyną. Wiem, że nie potrafiłbym być dla niej wystarczająco dobry. Jestem ostatnim dupkiem i zdaje sobie z tego sprawę.
- Ale każdy dupek może się zmienić prawda ? – zapytałem, patrząc na niego z lekkim uśmiechem. Po moich słowach na jego malinowych, pełnych ustach zagościł cień uśmiechu.
- Nie wiem czy w moim wypadku się uda. – odpowiedział. Dotknąłem jego ramienia całkowicie odruchowo i powiedziałem.
- Jeśli czegoś chcesz, ale tak bardzo, bardzo zawsze ci się uda, tylko postaraj się z całych sił. Nie ma rzeczy niemożliwych na tym świecie. – popatrzył na mnie z uśmiechem i ścisnął moją dłoń lekko mówiąc. Mój oddech na moment zamarł w tchawicy. On mnie dotknął. Zarumieniłem się. Czuje to.
- Wiesz, że tymi słowami pomogłeś mi bardziej niż inni samymi czynami ?
- Cieszę się, że się przydałem i polecam się na przyszłość. – odpowiedziałem z uśmiechem. Odsunąłem się od niego szybko, próbując ochłonąć – Co powiesz na kubek herbaty albo kawy ? – zapytałem podchodząc do czajnika.
- Jak najbardziej, ale tym razem ja robie, bo wystarcz nam, ze jedną rękę masz już niesprawną. – odpowiedział mi ze śmiechem, na co ja wystawiłem mu język.

~*~

Gdy tylko Harry podszedł pomóc Lou, my razem z Zayn’em ulotniliśmy się, żeby mogli sami pogadać. Siedzieliśmy właśnie u nas w pokoju, na łóżku obok siebie i oglądaliśmy jakiś horror na laptopie. Miał być straszny, a okazał się być całkiem śmieszny. Po naszym kolejnym wybuchu śmiechem, nagle telefon mulata zawibrował. Od razu spoważnieliśmy i oboje spojrzeliśmy na telefon z obawą.
- A co jeśli to oni ? – zapytał cicho.
- Sprawdź, potem będziemy się martwić. – chłopak wziął urządzenie, odblokował i otworzył wiadomość. Jego oczy w każdą chwilą powiększały się coraz bardziej. Popatrzył na mnie z przerażeniem.
- Ej ? Co jest ? To oni ? – chłopak pokiwał tylko głową. – Co tym razem ? Czym cię straszą ?
- Tobą. – odpowiedział, a ja zamarłem. Jak to mną ?
- Co ? Bo chyba nie rozumiem.
- Napisali, że jeśli nie wrócę, mogę pożegnać się z moim przyjacielem. Oni zadbają o to, abym już nigdy cię nie zobaczył. – powiedział przełykając ciężko ślinę. No to już przesada.
- Trzeba iść z tym na policję ! – krzyknąłem. – Huj z tym, ze mi coś chcą zrobić. A co jeśli dowiedzą się gdzie przebywa twoja rodzina ? Co jeśli im coś, odpukać oczywiście zrobią !? Co wtedy ?! – zapytałem zdenerwowany. Brunet spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Był przerażony, a ja mu na pewno swoimi krzykami nie pomagałem. Objąłem go ramieniem, przyciągając do siebie.
- Zayni. Musimy to zgłosić. Tu chodzi o bezpieczeństwo twojej rodziny, ale też ciebie. – szepnąłem mu we włosy.
- Sobą się nie martwię. Mogą mnie nawet zabić, byle tylko mamie, dziewczynkom i tobie nic się nie stało. – odpowiedział.
- Nawet tak nie mów ! – odpowiedziałem mu ostro. – Nie wolno ci tak mówić, a tym bardziej myśleć rozumiesz !?
- Wiem, ale boje się o Was. Mojej rodziny nie znajdzie, bo są w najmniej znanym im miejscu, ale skoro wiedzą o tobie to skąd mogę wiedzieć, ze nic ci nie zrobią ? Jeśli coś by ci się przeze mnie stało, nigdy bym sobie nie wybaczył rozumiesz ? Nigdy.
- Ale nic mi się nie stanie. Może to tylko podpucha ? Może wcale o mnie nie wiedzą, tylko chcą cię podpuścić. Zayn musisz iść z tym na policję.
- I co ja mam im twoim zdaniem powiedzieć ? – zapytał mnie. – To, że jestem dziwką i teraz mnie gnębi, bo odszedłem ?
- Nie. Masz im powiedzieć, że pracowałeś tam, odszedłeś, a teraz straszą cię śmiercią, szantażują i grożą Twoim najbliższym, bo nie wróciłeś. – odpowiedziałem mu spokojnie. Popatrzył na mnie załzawionymi oczami i ledwo widzialnie kiwnął głową. – Pójdziesz im zgłosić ?
- Tak, ale pod warunkiem, ze pójdziesz tam ze mną. – powiedział, wtulając się w moja szyję.
- Oczywiście, że pójdę. Nie zostawię cię przecież. – szepnąłem. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, po czym usłyszałem głos mulata.
- Boje się, że spróbują zranić mnie za pomocą tego na czym zależy mi najbardziej.
- A skąd mają wiedzieć co to jest.
- To widać. Zranią mnie, raniąc ciebie. Wiedzą, że to zadziała najbardziej. Zaboli najdotkliwiej. Zostawi największą ranę. – szepnął mocząc moja koszulkę następnymi łzami.
- Znaczę dla ciebie najwięcej ? – zapytałem cicho. Zayn podniósł głowę w górę i dłonią przejechał po moim policzku i wyszeptał.
- Tak. Najwięcej. – po czym musnął mój kącik ust swoimi. Poczułem dreszcz na plecach. Dlaczego on tak na mnie działa ? Jakbym był zakochany ? Ale w Zayn’ie ? Nie to niemożliwe. To mój przyjaciel, nic więcej prawda ? Popatrzyłem mu w oczy i widziałem w nich zawahanie. Po chwili wypuścił powietrze z ust i powiedział szybko.
- Możesz mnie znienawidzić za to co zrobię, ale musze wybacz.
- Ale co……….- nie zdążyłem odpowiedzieć, bo poczułem na swoich wargach jego.

_____________

i jestem z dziesiątką ;D jaak Wam się podobaa ? ;3 mi nawet o dziwo się podoba, choć krótki wyszedł, ale następny będzie dość długi więc Wam to wynagrodzę ;) Mogę prosić o komentarze ? Wiecie jak przyjemnie się je czytaa ? A i DZIĘKUJE BARDZO ZA tyle odwiedzin ! jestem w lekkim szoooku ;3  taak więc komentujcie, komentujcie a nowy rozdział juz niebawem najprawdopodbnie we wtorek lub środę ;)
paaaa pyszczkii < 33

8 komentarzy:

  1. Ziam <33 Ziam <33 I jeszcze Larry *o* Rozdział boski troche krótki ale przeżyje ;x @Zaawsze_Spoko

    OdpowiedzUsuń
  2. ashforfdhcdyvjissahkkcvhfnkvvkcgsfhfsi, za każdym razem gdy wchodzę na twój blog uwielbiam go coraz bardziej i bardziej ;) Lou zbił szklanki na widok Harry'ego, reakcja Loczka jak on się skaleczył no poprostu awww <3
    No i Ziam *____* o jejujeujeju, ogólnie rozdział jest przezajebisty ;)
    kocham Cię za to opowiadanie no <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje, ;) miło mi, że taaak sie podobaa i obiecuje, że Zaim'aa tu jeszcze będziee troche ;D < 3

      Usuń
  3. Ziamziamziamziamziamziamziamziamziamziamziam *O*
    A teraz powracając do rzeczywistości:
    Rozdział przecudowny jak zwykle <3
    Czekam na następny i zapraszam do mnie na: http://silence-tells-me-more.blogspot.com/ :)

    Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuuuuuuuuuuudowny ! <33
    czekam na następny i zapraszam do mnie, zapraszam do obserwowania ;)
    http://we-can-start-it-all-over-again-larry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Supper jak zwykle :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa!!! Ziam!!! No nie wierze. To takei smutne bo go szantarzują a jedocześnie takie słodkie bo go pocałował. No i oczywiście Larry. Ah... Poprosze nowy rozdział już teraz. ;D Życze weny.
    Pozdrawiam
    Ada
    Zapraszam do nas http://historia-pewnej-koszulki-w-paski.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG! OMG! OMG!
    Ten rozdział i poprzedni :D coś wspaniałego! Ziam! :D jejciu :)
    Już wspominałam, że piszesz świetnie, kocham to opowiadanie i pewni tak co jakiś czas będę komentować ;)
    Pozdrawiam
    ~Salomea
    stylinsoncamp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń