poniedziałek, 24 grudnia 2012

Eigth.


- Hazz ? Ej co jest ? – zapytała mnie z przerażeniem w głosie gdy zobaczyła łzy spływające po moich policzkach. Przytuliła mnie, a ja wtuliłem się w jej ciepłe ciało. Gdy zaczęła obwiniać mnie oto, że skrzywdzę Lott poczułem się jak najgorszy skurwiel. Owszem podoba mi się, ale przecież to logiczne, że nic by z tego nie było. Lubię pieprzyć dziewczyny, ale nic więcej. Nie mam ochoty na związek z nimi. Poczułem jak kuzynka przeczesała moje loki palcami, pociągnąłem nosem i przez łzy powiedziałem.
- Alex, bo ja..ja nie umiem. To mnie przerasta. Nie daje sobie z tym rady. – szeptałem.
- Ale z czym ? Co się stało ? Wiesz, że możesz mi powiedzieć, prawda ?
- Wiem, ale nie umiem. Nie mogę. To jest zbyt bolesne. – powiedziałem cicho. Naprawdę chciałem jej powiedzieć, ale samo wspominanie wywoływało tak wielki ból, że nie umiałem.
- Widzę, że to cię gnębi. Rozmowa pomaga, naprawdę.
- Wiem, ale jeszcze nie teraz. Nie umiem ci na razie powiedzieć. Wybacz. – szepnąłem i odsunąłem się. – Możemy już iść ?
- Jasne. – powiedziała i wzięła mnie pod rękę kierując do wyjścia. Opuściliśmy lokal, a przed nim stał Liam, Zayn i Niall. Spojrzeli na mnie, a gdy dostrzegli łzy i zaczerwienione oczy nic nie powiedzieli tylko uśmiechnęli się pokrzepiająco.
- Gdzie Lottie ? – zapytała moja kuzynka, łapiąc blondynka za rękę.
- Pojechała Taxi do domu rodziców. Nie chciała widzieć się z Lou. – odpowiedział jej chłopak. Reszta pokiwała tylko głowami.
- Czyli jednak jesteście razem ! – powiedział Liam uśmiechając się szeroko i patrząc na ich splecione palce.
- Tak, jesteśmy. – szepnęła Alex, przytulając się do boku chłopaka.  Popatrzyłem na nich i poczułem pewne ukłucie w sercu na widok ich bliskości.
- Idziemy do domu ? – zapytałem cicho.
- Tak Hazz, idziemy. – odpowiedziała i zaczęliśmy iść w odpowiednim kierunku. Chłopaki z rudowłosą szli przodem, podczas gdy ja wlokłem się za nimi i myślałem.
     Zacząłem zastanawiać się nad tym co blondynka powiedziała do swojego brata w klubie. Czyżby on był gejem ? Nie to raczej nie możliwe. Za ładny jest, żeby być homo. Choć z wypowiedzi Lottie tak wynikało, ‘ bar dla pedałów jest gdzie indziej ‘. To jedno wypowiedziane przez nią zdanie, a widać, ze sprawiło Loui’emu przykrość. Wyrzuciłem to chwilowo z myśli zastępując ją myślą czemu poczułem to dziwne uczucie na widok pary ? To na pewno nie jest zazdrość. To pewnego rodzaju ból. Zdałem sobie sprawę, że jeszcze nigdy, z nikim nie byłem tak blisko jak oni są ze sobą. Owszem miałem dziewczyny, a nawet chłopaka, ale nigdy nikt nie patrzył na mnie w taki sposób jak Niall na Alexandrę. Z taką dozą miłości, czułości i troski. Chciałbym mieć kogoś takiego, może dzięki niemu zmieniłbym się ? Jestem pewien, że tak, tylko nikogo takiego nie mam. Gdy byłem z Katy czy Lauren, nasz związek polegał tylko na jednym. Było nam razem dobrze w łóżku. Nic więcej. One nie kochały mnie, a ja ich. Nigdy. Po prostu dobrze się razem bawiliśmy. Tyle. Dopiero gdy byłem z Max’em. To było zupełnie coś innego. Przynajmniej tak mi się wydawało. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Szczerymi, bez tajemnic. Aż do jednej imprezy gdzie musieliśmy się pocałować. Spoko. Tylko mi się to spodobało i to aż za bardzo. Wtedy zacząłem patrzeć na chłopaków pod innym kątem niż do tej pory. Szczególnie na przyjaciela. W końcu wyznałem mu, ze chyba się w nim zakochałem. Nie odrzucił mnie, wręcz przeciwnie. Powiedział wtedy, ze też coś do mnie czuje. A ja głupi mu uwierzyłem. Przez pierwsze dwa tygodnie było cudownie. A później udaliśmy się razem na domówkę do jednego kolesia ze szkoły i wtedy moje życie odmieniło się o 180 stopni. Dosłownie od wtedy zmieniłem się nie do poznania. Imprezy do rana. Przypadkowy seks z dziewczynami, narkotyki, nałóg papierosowy. A wszystko dzięki kolesiowi, którego śmiałem nazwać przyjacielem. Zniszczył mnie doszczętnie. Został ze mnie wrak. A ja sam nie umiem sobie poradzić ze sobą. Nie umiem. Z rozmyślań wyrwał mnie przerażony głos kuzynki.
- Hazz ? – popatrzyłem na nią pytająco i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że po moich policzkach cieknął łzy. Po raz kolejny dziś.
- Co ? – zapytałem cicho. Byliśmy już praktycznie w domu. Chłopaki wraz z nią przypatrywali mi się ze współczuciem.
- Stało się coś ? – zapytała miękko.
- Nie, nic. Nieważne. Do zobaczenia chłopaki. – powiedziałem i szybko udałem się do środka.          Pobiegłem do sypialni, zamykając ją za sobą na klucz i udałem się pod szybki prysznic, po czym rzuciłem się na łóżko i ponownie pozwoliłem uronić sobie prę słonych kropel, zastanawiając się nad swoim pojebanym życiem.

~*~

- Co mu jest ? – zapytałem cicho Alex, która wpatrywała się w drzwi za którymi dosłownie parę sekund temu zniknął lokaty.
- Nie mam pojęcia Liam, ale wiem, ze to coś bardzo poważnego. On nigdy nie zachowywał się tak jak teraz. Nigdy nie był takim skurwielem. On był czuły, uroczy i opiekuńczy. Owszem lubił się bawić z dziewczynami, ale nigdy żadnej nie skrzywdził. Coś musiało się stać. Ja jestem tego pewna. Gdy zabrałam go, żeby z nim pogadać o Lott, on po prostu rozpłakał się jak małe, bezbronne dziecko. Ktoś go musiał bardzo skrzywdzić. Chce mu pomóc, ale on nie chce mówić. – powiedziała z westchnieniem opierając się o blondynka.
- W końcu się złamie i wszystko powie. Nie może dusić tego w sobie. Widocznie na razie potrzebuje czasu. – powiedział Zayn ze zrozumieniem.
- Dobra. Musimy już uciekać, bo jeszcze trzeba pogadać z Lou. Oby tylko był w domu. – powiedziałem. Podszedłem do Alex i musnąłem jej policzek, to samo zrobił Zayn. – Do zobaczenia rudowłosa.
- Pa chłopcy. – powiedziała i uśmiechnęła się, po czym przytuliła się do Niall’a i musnęła jego wargi swoimi. – Pa kochanie.
- Pa Skarbie. – odpowiedział jej i pomachał gdy wchodziła już do domu. Gdy zniknęła za drzwiami, razem zaczęliśmy kierować się w stronę domu Loui’ego.
- Fajnie, że jesteście razem. – powiedział Zayn do Irlandczyka uśmiechając się ciepło.
- A weź. Cieszę się jak jakiś pojebany. Ona jest niesamowita. Uwielbiam ją. – rozmarzył się blondynek.
- Gratulacje stary, ale teraz musimy pomyśleć co z Lou. Musimy z nim pogadać i zapytać, dlaczego wyszedł. Coś musiało się stać. – powiedziałem.
- Właśnie wiem. To jest dziwne. Może Harry mu coś powiedział ? – zastanawiał się na głos Niall.
- Nie. To nie do końca przez Hazzę. Sądzę, że to wina Lottie. – powiedział na głos Zayn.
- Jak to jej ? – zapytałem nie rozumiejąc.
- Wtedy gdy Niall wyszedł z Alex, a ty poszedłeś do baru zamówić nam drinki Lott siedziała przytulona do loczka i o czymś rozmawiali. Cały czas flirtowali, ona nie przestawała go prowokować i w końcu Lou nie wytrzymał. Powiedział jej, żeby wstała i poszła za nim, bo muszą porozmawiać. Ona oburzyła się i powiedziała, że teraz jest zajęta i nigdzie nie idzie. Na co Lou, ze coś mu obiecała. A ona, że pamięta i przecież nic nie robi. On się wkurzył i powiedział, ze natychmiast muszą pogadać, na co ona do niego z tekstem, że wie iż jej nowa sympatia bardzo mu się podoba i nie musi tego okazywać tak publicznie i, że bar dla pedałów jest gdzie indziej. Nie wiem skąd jej się to tak nagle wzięło, ale powiedziała to na tyle głośno i z takim jadem, że Loui’ego aż zamurowało. Harry przyglądał się temu z wielkimi oczami, po czym swobodnie wrócił do flirtowania z blondynką. Później przyszedłeś ty z napojami i nawet nie zauważyłem, kiedy on wyszedł, ale wiem, że zraniła go tymi słowami. W jego oczach dostrzegłem ból. – zakończył swoją opowieść ciemnowłosy.
- No to wspaniale. – sarknął blondyn. – Czy ta dziewczyna nie ma mózgu ? Nie pamięta jak męczyli jej brata gdy w szkole dowiedzieli się o jego orientacji ? Ona jest niepoważna. Rozumiem, że była zazdrosna o loczka, choć w sumie to nie miała o co. Loui chciał z nią tylko pogadać, a ona do niego z takim tekstem ?! No bez przesady.
- Wiem. Chodźcie idziemy do niego, bo on potrzebuje teraz wsparcia. – powiedziałem i szybko wbiegliśmy do domu chłopaka, po czym pokierowaliśmy się do jego sypialni.
Zatrzymaliśmy się pod drzwiami zastanawiając się, czy wchodzimy wszyscy czy tylko jeden. Wypadło na to, ze idę ja, a blondyn z Zayn’em idą do sypialni i czekają na mnie. Pokiwałem tylko głową i delikatnie zapukałem do drzwi sypialni.
            Nikt mi nie odpowiedział, więc nacisnąłem klamkę i lekko uchyliłem drzwi zaglądając do środka. Szatyn siedział na parapecie, tyłem do mnie. Miał na uszach słuchawki i do światła księżyca zauważyłem zaschnięte łzy na jego bladych policzkach. Zamknąłem drzwi za sobą i podszedłem do chłopaka, delikatnie kładąc mu dłoń na ramieniu, nie chcąc go przestraszyć. Powoli obrócił głowę w moją stronę i wtedy zobaczyłem jego oczy. To był najgorszy widok jaki widziałem w swoim życiu. Nigdy nie wiedziałem oczu tak przepełnionych bólem, jak jego. Na dodatek był całe zaczerwienione o ciągłego płaczu i pocierania ich. Spojrzałem na niego współczująco i po prostu przytuliłem. Wtulił się we mnie i zapłakał cicho.
- Ciii. Loui, skarbie nie płacz. Wszystko się ułoży. – szeptałem w jego włosy. Kołysałem go lekko dopóki nie uspokoił się trochę. Po chwili odsunął się od mnie i popatrzył tymi smutnymi oczami na mnie. – No to teraz mów LouLou co jest ? To przez to co powiedziała Lottie, tak ?
Szatyn pokiwał lekko głową i spojrzał przez okno. Podążyłem za jego wzrokiem. Wpatrywał się w księżyc, który był obecnie w pełni. Jego blask rozświetlał wszystko. Spojrzałem na profil chłopaka siedzącego obok i wiedziałem, że muszę mu pomóc. Bez względu na wszystko muszę mu pomóc. Jest moim przyjacielem i po prostu nie mogę patrzeć na jego cierpienie.
- Nazwała mnie pedałem. – wyszeptał nagle szatyn. Spojrzałem na niego. Nie patrzył na mnie, tylko nadal wpatrywał się przestrzeń. – Nazwała mnie pedałem. Nigdy tego nie robiła. Nigdy nie nazwała mnie w ten sposób. Z takim jadem w głosie, prawie obrzydzeniem. Rozumiem, mogła się zdenerwować, ale czy musiała od razu tak mnie nazwać ? To zabolało, Liam. Cholernie zabolało. Poczułem, że nawet ona już mnie nie toleruje. Tu nawet nie chodziło o Harry’ego. Przeżyje, ze dowiedział się w taki, a nie inny sposób, choć pewnie już teraz nie będzie nawet chciał ze mną rozmawiać, lecz nie potrafię znieść myśli, że moja własna siostra się mnie brzydzi. – zakończył cicho.
- Loui. Ona na pewno się ciebie nie brzydzi. Po prostu jest teraz zafascynowana loczkiem. Wiesz, on jest takim bad boy’em, który pociąga dziewczyny. Może poczuła, ze chcesz ją stamtąd wyprowadzić, żeby nie zadawała się z nim lub zaczniesz na nią krzyczeć. – powiedziałem spokojnym głosem.
- Chcę ją tylko chronić przed cierpieniem. Widzę jaki jest Harry. On by się nią zabawił. Nie lubię o nim w ten sposób myśleć. Czuję się wtedy źle, ale po prostu inaczej nie można tego ująć. Nie chce, żeby ją zranił.
- Nie zrani. Alex z nim rozmawiała i cóż wydarzyło się wtedy coś totalnie niespodziewanego. Nakrzyczała na niego, za to jak zachowuje się względem twojej siostry. Zaczęła mu coś tam mówić i musiała uderzyć w jego czuły punkt, gdyż gdy wyszli z klubu chłopak był cały zapłakany. – mówiłem. Na moje ostatnie słowa Lou spojrzał zaskoczonym wzrokiem, prosząc o kontynuację więc mówiłem dalej. -  To samo przez drogę. Nie odezwał się w ogóle, tylko cały czas o czymś myślał. Gdy dotarliśmy pod ich dom, rudowłosa zauważyła, ze znowu jest coś z nim nie tak i miała rację. Gdy uniósł głowę w górę, po jego policzkach płynęły łzy. Wymamrotał szybkie pożegnanie i uciekł do domu.
- Płakał ? – zapytał cicho szatyn znowu spoglądając przez okno.
- Tak. Płakał. – potwierdziłem. – Wiesz Loui, on nie jest zły. Ja sądzę, ze jest po prostu zagubionym nastolatkiem. Dlatego tak się zachowuje. Ma jakiś problem z którym sam sobie nie radzi, a nie chce pomocy Alex, a tym bardziej mojej czy Zayn’a lub Niall’a. To jak sądzę jakiś uraz z przeszłości. Alex opowiadała nam, ze jeszcze półtora roku temu jak u niej był, zachowywał się normalnie. Był opiekuńczy i czuły. Owszem lubił dziewczyny i lubił się z nimi zabawiać, lecz później coś musiało się stać. Coś bardzo poważnego. Zmienił się. – zakończyłem patrząc na chłopaka. Louis nie odzywał się przez chwilę myśląc nad czymś intensywnie. Po chwili wyszeptał.e
- Musicie mu pomóc.
- Nie możemy. On nam na to nie pozwala. Alex próbowała już i nic.
- Ale ktoś to musi zrobić, bo on w końcu się wykończy lub zrobi coś strasznego. – powiedział już głośniej. Popatrzyłem na niego i widziałem, ze martwił się o Harry’ego. Zależy mu na nim. Naprawdę mu zależy.
- Masz rację ktoś musi to zrobić. I wiesz co myślę, marcheweczko ? – zapytałem i zauważyłem delikatny uśmiech na jego ustach na to przezwisko.
- Co ?
- To ty musisz mu pomóc.. – powiedziałem z uśmiechem na ustach, myśląc jednocześnie ‘ ty pomożesz jemu, a on nieświadomie pomoże tobie ‘.

____________________

i jestem z ósemką *.* jak tam u Was ? Jeśli przeczytacie ten rozdział, to prosze skomentujcie. To będzie taki mój prezent na święta ! A tak wgl to wiecie co dziś, jest, prawda ? Nasz Marchewkowy Potworek obchodzi swoje urodziny ! To już 21 ! *o* Tak więc chciałabym mu życzyć spełnienia wszystkich marzeń, aby był bardzo szczęśliwy. Żeby nigdy, pod żadnym pozorem się nie zmieniał. Bo jest wyjątkowy ! Takiego Loui'ego kochamy ! Tak więc wszystkiego nalepszego kochanie ! Pamiętaj, ze bardzo cię kochamy ! A teraz Wam. Z okacji świąt chcę życzyć spełnienia marzeń, spotkania 1D, duuuuużo prezentów pod choinką. Niech tam sie też znajdą chłopcy ! ;D Wszystkiego co najlepsze. Wesołych Świąt ! Kocham Was < 3

PS. Dziś wieczorem pojawi się jeszcze świąteczny One- Shot ! Tak jak obiecałaam !

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie jestem dobra w pisaniu komentarzy, więc nie będę się jakoś rozpisywać - cudnyyyyy rozdział, jak zawsze *.* czekam na one shota. Zapraszam do mnie: http://larry-stylinson-cos-we-are-the-same.blogspot.com/ :) x
    + jak zawsze informuj mnie na tt :3
    @ZMLetMeLoveU ❄

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde znalazłam niedawno tego bloga i wiem, że będę tu zaglądać, dziewczyno świetnie piszesz naprawde, przeczytałam wszystko na jednym wdechu i chcę WIĘCEJ :) czekam na następny, jeśłi możesz to informuj mnie na tt @JustCaroline1D

    OdpowiedzUsuń
  4. kurcze tak mi żal Lou ale Hazzy też mam nadzieje że pomoga sobie nawzajem życze wenki i Wesołych Świąt http://historia-pewnej-koszulki-w-paski.blogspot.com/ zapraszam Ada

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej! :D Ten rozdział jest świetny ;) W końcu coś zaczyna pękać w Harrym, trochę nie rozumiem zachowania Lottie, nawet jeśli Hazza jej się podoba, to nie oznacza, że ma swojego jedynego brata wyzywać od pedałów...
    To było smutne, no i to jak Hazz płakał...
    Ale świetnie, że Alex jest z Niallem :D
    Pozdrowienia z bloga o Larrym Stylinsonie
    ~Salomea

    OdpowiedzUsuń